piątek, 24 czerwca 2011

10 lat.

Gdybyśmy przyrzekali przed "Najwyższym" dziś obchodziłabym swoją cynową rocznicę.
Nie wiem gdzie te lata nam minęły i wiecie co dobrze, że mamy dzieci, bo czasem ciężko ze sobą wytrzymać. Z mojego punktu widzenia, chłop ma wiele wad i chyba z dnia na dzień co raz więcej mi przeszkadza, a może to ze mnie większa zrzęda się zrobiła, a nie z niego bałaganiarz.
Nie, nie, żartuję, sielanka u nas na maxa:)
Nie świętujemy, nie będzie uroczystej kolacji z afrodyzjakami i nocnym przytulaniem, ale i tak czuję, że mam przy sobie wszystko co najlepsze.
Aaa zapomniałabym dostałam prezent kryształowy, ale o nim może innym razem.

Na koniec pierwszy wspólny daleki wyjazd
- Most Karola -
było cudnie
Wybaczcie za jakość kliszy


Całusy*

piątek, 17 czerwca 2011

Tworzymy.

Zbliżają się dni świętowania, dzień TATY i zaległe urodzinki Paulinki. Wymyśliłam sobie, że zrobię coś sama od siebie, kupię produkty i wykonam, a co mi tam. Niestety pozostawanie w konspiracji nie wychodzi mi najlepiej, bo zawsze ktoś o czymś się dowie. Jak nie o kleju na gorąco który chciałam pożyczyć, "a po co ci to" lub o barwnikach spożywczych, "nie proszę panią, nie mamy, ale mogę sprowadzić odpowiedni kolor, a do czego to będzie wykorzystane?", po słowa "mamo, co robisz...? aha....OK, to będzie nasz sekret. Nic nie powiem tacie", wytrzymała do wieczora, "Tato robimy przyjęcie nocne, to znaczy taką imprezę wiesz."... no genialnie.

A tak po za tym, to chodzę ze ścierką i sprzątam, efektów nie widać. Zrobiłam też (którą to z kolei już?) segregację ubranek, z nadzieją, że mi miejsca przybędzie. Niestety nic z tego. Nie wiem, skąd mam te wszystkie gatki, bluzki, sukienusie, a i tak w chwilach ważnych dziewczyny nie mają w co się ubrać.

....i na koniec diabły dwa....


wtorek, 14 czerwca 2011

Neta niet.

Witajcie.
Tak naprawdę nie wiem od czego zacząć.
Mam ogromnie wielki utrudniony dostęp do internetu, nasza radiówka szwankuje, co owocuje słabym łączem, wrrr. Nie było mnie (nas) przez co kompletna cisza u mnie i u was. Wyjechałyśmy sobie na 2 tyg. do dziadków, nasza cisza byłaby dłuższa, jednak Paula dostała jelitówki i musiałyśmy przedwcześnie wracać.
****
Paula przeżyła swe 4 urodzinki tylko w gronie babć. Ja akurat przez cały tydzień chodziłam (jeździłam) do pracy, Luby tego dnia też nie mógł przyjechać do córki. Skończyło się na wielkim całusie oraz małym skromnym prezencie kupionym w wielkim pośpiechu pomiędzy przesiadkami autobusowymi. A wcale to nie miało tak wyglądać.
***
Niestety naskrobać nie mam dziś już więcej czasu. Sukcesywnie postaram się być częstszym gościem, zarówno u was jak i tutaj.
Dziękuję za Waszą pamięć.
Całuski.