czwartek, 31 stycznia 2013

Ostatni dzień.

Już jutro stukną jej 3 latka. Za szybko czas biegnie. Dziś po raz ostatni jako 2 latka spędzamy ten dzień bardzo odmiennie od pozostałych. Począwszy od zaprowadzenia P. do przedszkola, zwykle robię to sama, dziś Luby musiał być na sprawdzeniu postępów prac na zleceniu, wyjechał bardzo wcześnie...
Na śniadanie były ciastka czekoladowe - tylko to zmusiło H. do ubierania się i przekonania o słuszności wspólnego wyjścia na dwór o tak wczesnej porze. Później (po powrocie) wielkie generalne sprzątanie, na sobotę umówiła się chrzestna  H. a że tak rzadko bywa, nie chciałam jej odmawiać.
Na obiad będzie jajko ulubiona "potrawa" H. dziś muszę ją solidnie "napaść" popołudnie i wieczór spędzi z tatą a po "tatach" można się wszystkiego spodziewać. Będzie wyjątkowo, ja zmykam do b.rachunkowego oraz na konferencję  "Mądra, bogata kobieta" w biznesie. Zobaczymy jak wszyscy damy sobie radę Ja tam On tu, po raz pierwszy odbierając starszą z przedszkola tuż po Judo.
...i na koniec. Peruka przed/po.



środa, 30 stycznia 2013

Umknęło mi.

Taki mały drobny szczegół związany z balem karnawałowym.
1.Sukienka JEST
2.Włosy SĄ
3.Łuk (pikuś) będzie dziś.
4. - Mamo a jeszcze nie mam konia (muszę mieć konia) ...


Jest szansa wypożyczyć gdzieś ogiera?! :-)


wtorek, 29 stycznia 2013

Dziwne....

....ale mimo tej stagnacji (recesji) sporo się u nas dzieje.
Udało się załatwić mały remont mieszkania, odświeżanie (szlifowanie, malowanie duży i mały pokój oraz łazienkę) pan chyba jest zadowolony ze współpracy, bo dołożył kafelkowanie przedpokoju i jakieś drobne dodatki typu listwy i karnisze... w tzw. międzyczasie doszło wieszanie szyldu w zaprzyjaźnionym sklepie oraz (w przyszłości) organizacja(modernizacja) lokalu ... a zimy już mniej niż więcej, więc po cichu liczymy na kolejne zlecenia.

... domowo też troszkę działamy.
Wczoraj odbyły  się pierwsze z trzech testów skórnych. Dzielność mojego dziecka napawa mnie dumą...
mimo, że nic nie widać (fotka telefonem) to o to chodzi, pani stwierdziła, że na 14 punktów nic nie wyszło...uff.
Nastał czas strojnictwa...
Mamo ubierz mi tą suknisię,
Nie lubię tych skarpet, one mają kolor chłopakowy,
Chcę tą czapkę z pomponem
itd.

Czasem wygląda komicznie, ale ważne, że czysto i wygodnie....

Puki co dużo chodzimy na świeże powietrze, pijamy syrop z cebuli, szykujemy nowe lokum dla nowego domownika i czekamy na informację czy sąsiadce uda się załatwić czerwone włosy, jeśli nie, to Merida przemieni się we Wróżkę. 


sobota, 26 stycznia 2013

Już niedługo, już za momencik...


Już niedługo, już za momencik... Hanka będzie obchodziła swoje 3 urodziny. Rok temu mieliśmy w tym czasie epidemię chorób, która przelazła przez wszystkich domowników, rozłożyło babcię, która zamiast opiekować się wnuczką (okres ferii) przyjechała do nas i przez pięć dni leżała w łóżku, później był Luby z jakimś wirusem, gorączką i wymiotami, w między czasie dziewczyny także odchorowały swoje...z tego powodu nikt nie myślał o świętowaniu... Ten rok zaczął się nieciekawie, ale przecież nie o to chodzi by taki dzień przeszedł bez echa, wprawdzie nie zapraszamy nikogo, ale skromnie nie znaczy mniej hucznie... już mam w głowie niespodziankę dla małej (dużej) panienki.
Puki co zbieram się do napisania o tym diabełku ukrytym pod płaszczykiem słodkiego niewiniątka.


środa, 23 stycznia 2013

Dziś.


Ja rozumiem, że można mieć hopla na punkcie "granny square" ale bez przesady, czy są granice, zobaczymy jak mnie wciągnie. A puki co, po całym dniu ćwiczeń "wypłodziłam" no jeden kwadrat :-)


Wczoraj.

No tak, zdarza się najlepszym, przytrafiło się i nam. Było bum i okazało się, że  mamy "wypadek samochodowy" skasowany tylni błotnik, lewe tylne drzwi i zderzak. Wszystko pięknie ładnie tylko, że prawda jest taka, że nasz samochód stał sobie ładnie zaparkowany na chodniku, a Pan jakoś tak "niefortunnie" manewrował, że nam tył auta skasował.
Ten pech nam siedzi na karku i nieźle się z nami "wozi".

PS. Wiem, Merida na allegro to nieporozumienie cenowe, w życiu nie dałabym tyle kasy na chwilę przyjemności, a w second hand (jednym jedynym jaki znam) już byłam, byłam też w realu, w sklepach z zabawkami, może któraś z was odwiedza jakieś znane sieciówki i  tam widziała coś karnawałowego. Niestety nie mam czasu na jeżdżenie w ciemno z młodszym dzieciakiem, i szukanie igły w stogu siana.

wtorek, 22 stycznia 2013

Gaduła.

-kocham!
-a kogo kochasz Haniu?
-tatusia i mamusię, a nie człowieki* i pany, to ich nie lubię.

A ja, ja lubię tą jej składnię....gada, ciągle gada, gdy Paula w przedszkolu buzia jej się nie zamyka, chodzi, nuci, czyta bajki, nie mam z nią problemu, nawet stół kuchenny dostał nowe image, skróciłam mu zbyt długie giry i przemalowałam blat. Człowiek jak ma za dużo wolnego czasu to szaleje ... i (ale cicho sza proszę trzymać kciuki) zaprzyjaźniam się z szydełkiem.

*to chyba efekt uwielbienia do Króla Juliana  :-)
PS. Mamy już suknię dla Meridy, brakuje włosów, gdzie kupić czerwoną perukę?

piątek, 18 stycznia 2013

Zwierzątko...i przygotowania do dnia Dziadków.

W swoim jakże długim życiu miałam kilka zwierząt, pamiętam, że to nie stawiło problemu dla rodziców, chciałam psa - miałam psa. Fakt sklepy zoo...nie posiadały w swoim asortymencie fretek, koszatniczek, szynszyli, jeżów pigmejskich (na allegro widziałam nawet wiewiórkę i pieska preriowego) ... bardzo chciałabym by Paula przestała bać się psów, Luby jednak twierdzi, że pies w naszym domu to zbyt wielki obowiązek, co innego w domku z ogrodem, mieszkanie w bloku bardzo nas ogranicza w niektórych kwestiach.
Do wczoraj byliśmy w posiadaniu chomika, żył z nami ponad 2 lata, ostatnio było z nim coś nie tak. Wczoraj zaczął utykać a po kilku godzinach zdechł. Paula bardzo to przeżyła (nawet płakała) -Tak mi go żal mamo.... niesamowite jak wiele świadomych emocji potrafi wyrażać tak małe dziecko. Już myślimy o kolejnym pupilu, takim do wielkiego kochania, bo To posiadamy w nadmiarze.

A i jeszcze jedno.
Paula w przedszkolu ma zastępstwo. Dziś pani która ją prowadzi zapytała czy skoro mała nie uczęszcza na lekcje religii, to czy może uczestniczyć w przedstawieniu dla Babci
i Dziadka i mówić wierszyk. ja na to jaki to ma związek, a ona, że niektórzy rodzice nie życzą sobie uczestnictwa w takich imprezach. Zdziwiła mnie to, bo co ma piernik do wiatraka. Oczywiście wyraziłam zgodę, pani obiecała długi wiersz, bo Paula szybko przyswaja.
Serce rośnie.

czwartek, 17 stycznia 2013

Czytanie.


Muszę ten dzień odnotować. Hania nareszcie przejawia zainteresowanie książką, będą z niej ludzie. Do tej pory wertowała strony, byle szybciej, byle dalej, nie skupiając się na treści, to co interesowało i zarazem pochłaniało Paulę bez reszty, Hance przeszkadzało lub nudziło. One są zupełnie do siebie niepodobne, a przecież wychowywane w ten sam sposób.
Zaliczyłyśmy bibliotekę (średnio bywamy tam co 3 tyg.) niestety Lato Muminków nie zrobiło na mnie już takiego wrażenia jak Kometa, takt nie dotarłam do końca, obiecałam Paulinie, że jeszcze raz ją wypożyczymy. Paula ma zestaw bajek o Muminkach i teraz książki z ich udziałem już jej tak nie fascynują. Myślimy nad czymś w rodzaju bohatera (koniecznie musi być to dziewczynka) bardzo odważna najlepiej hasająca po lasach np. z łukiem, miewająca sto pomysłów na minutę,... Macie jakieś pozycje książkowe spełniające owe wymagania.
 Czy książki (lektury szkolne) to dobry wybór dla przedszkolaka, jak chciałam wypożyczyć Dzieci z B.... pani na mnie popatrzała wymownym wzrokiem. Wracając do bohaterki. Wielkimi krokami zbliża się Bal karnawałowy Paula zapragnęła wcielić się w Meride Waleczną TU oryginał. Gdzie (w jakim) markecie można kupić rudą perukę. Pleace.  
Dziękuję za komentarze. Jednak zaglądacie.

środa, 16 stycznia 2013

Promyk światła.

 Paula wczoraj przed snem.
-A jutro nie zapomnij mi włączyć tej gry na kompie. 
Muszę zrobić nowe dania w restauracji.

Pamiętam jak byłam takim szkrabem jak ona i spędzałam weekendy u dziadków, pamiętam dźwięk otwieranego barku i dziadka który wyciągając drewniane pudełko wołał:
-To co zagramy partyjkę? 
Często się wkurzałam, bo ciężko było ograć dziadka, w późniejszych latach zawsze miałam żal, że podkłada się kuzynowi i daje mu wygrać, a ja muszę myśleć sama i zdobywać punkty, bardzo bałam się tych jego "damek".
Gdzieś ok drugiej klasy była modna gra "ruskie jajka", miałam taką w metalowym srebrnym z oryginalnym Wilkiem [nu pəɡɐ'dʲi] ... jak te jajka zapierniczały. W podstawówce pierwszy raz grałam na Comodore64 i taką śmieszną grę w stateczki, to były czasy - ten joystick z czerwoną rączką ...
A teraz widzę jak moje dziecko operuje myszką i wyjść z podziwu nie mogę jak jej to łatwo przychodzi. Czas biegnie zdecydowanie za szybko.

A promyk światła, ano zawitał dziś. Pan wstępnie umówił się na remont mieszkania. Jutro oględziny, zależy mu na czasie. Jakoś tak lżej na samą myśl o tej niedalekiej przyszłości.


wtorek, 15 stycznia 2013

Zaciskanie pasa.

Dziś bardzo długo i bardzo osobiście.
Tak źle jeszcze nie było i to na wielu frontach. Myślałam, że to chwilowa zła passa, ale od nowego roku zamiast optymistyczniej robi się tragiczniej, a końca "zimy" nie widać.
Można było by pokusić się o stwierdzenie, że każdy jest kowalem własnego losu, ale nie macie pojęcia (a może macie) jak to głupio iść do sklepu z odliczoną gotówką i dopytywać kasjerkę w trakcie zakupów: to ile już tam nabiło na kasę?
W płaceniu rachunków mamy już ustalony grafik, najpierw niezbędne, te tzw. "na już" lub zaległe na "wczoraj" później te które zawsze są odraczane, przychodzi pismem poleconym informacja o braku wpłaty i mamy jeszcze jakieś 14 dni aby uskubać na płatność, choć już raz przegieliśmy pałę i na sklepie nie mieliśmy przez 24h prądu, klientom wmawialiśmy, że to jakaś usterka z ich strony i mają ją naprawić. Najgorzej jest z płatnością za mieszkanie.Kamienica prywatna, czasem siedzę po cichu udając, że mnie nie ma w domu, aby właściciel nie pókał do drzwi, jak dzwoni tel. zawsze zastanawiam się jaką mam mieć wymówkę na spóźnienie z wpłątą za czynsz.
Zakupy to istna loteria, najgorzej gdy robię je z dziećmi, bo zawsze coś wydębią, staram się nie robić zakupów w mojej dzielnicy, mimo iż "biedna" to ceny jak w centrum, raz w tygodniu Luby zabiera listę i jedzie do B. kupujemy tylko to co niezbędne a i tak zawsze za dużo na końcowym rachunku.
Ostatnio usłyszałam od znajomej, że podłapała dodatkową pracę na 2 tyg. jako sprzątaczka w szkole, wtedy coś mnie zakóło, przecież żadna praca nie chańbi, dlaczego mamy być tylko księgowymi, prezesami korporacji, maklerami, itd. Owa znajoma dostanie w przeliczeniu na godz.45zł. fakt nie będzie pracowała dzień w dzień 8h, ale lepsze to, niż ciągłe zawodzenie: nie niekupię ci bo nie mam pieniędzy. Do dziś zapamiętam minę Lubego gdy wydawaliśmy pewną sumę na pewien prezent, no bo przecież nie wypada kupić "szajsu" za trzy dychy, a coś lepszego to już rząd 70 zł. Czasem wydaje mi się, że mam taką pętlę na szyi, która raz po raz się zaciska. 
Źle sypiam, ale to podobno normalne przy stresie, tak bardzo chciałabym się nie martwić o jutro, móc skożystać z zaproszenia otrzymanego od bliskiej mi osoby jednak to marzenie ściętej głowy, sam lot jednej osoby kosztuje ponad 1.000zł a przecież mam dwójkę dzieci i z pustym portwelem nie mam o czym marzyć. Pewnie nigdy nie polecę na wyspy. Czasem bywa miło wtedy kupujemy los, ale to taki podatek od marzeń tylko, około godz.22.00 wszystko wraca do normy. Samochód odmawia posłuszeństwa, dziś o mały włos Luby nie zrealizowałby zamówienia za które zapłacono z góry, o salonowym samochodzie mogę tylko powzdychać, choć prywatnie nie kupiłabym nowiusieńkiego auta, podobno nigdy nie ma tak, że nowe auto będzie w lepszym stanie technicznym niż np, 2 latek, a ceny takich aut są kosmiczne.
Na domiar złego otrzymujemy same złe informacje o zdrowiu naszych bliskich. Przed świętami "rozłożyło" moją mamę, dobrze że ma lekarza specjalistę który dał jej odpowiednie lekarstwa, teraz jeszcze terapia, ale na to się czeka - jednak już po głosie w słuchawce słyszę, że leki odgrywają dużą rolę... a wczoraj zadzwonił "teść" z prośbą o podratowanie jego budżetu, też choruje i choć to tylko grypa, jednak w jego wieku, powikłania mogą być groźne, ja wierzę, że też mu samemu ciężko, podobno nie ma nawet za co kupić węgla, a My, co my biedne żuczki mamy począć.
Serce mi się kraje, bo zbliżają się urodziny córki, a ja nikogo nie zapraszam bo nie mam za co ich zorganizować, już nie myślę o niczym "wystawnym",jednak tort i kawa to chyba zbyt skromny duet.

Blog jest otwarty dla wszystkich,więc to duże wyzwanie z mojej strony otworzyć się "na ludzi", choć dzięki temu coś pozostanie, może kiedyś nastaną takie czasy gdy wspominając to wszystko uśmiech zagości na buzi. Tak, może kiedyś...

wtorek, 8 stycznia 2013

Zdrowia ..... w nowym roku.

....tak tego sobie życzyliśmy w Wigilię 2012.
Mój blog powinien chyba nosić nazwę "od choroby do choroby", Paula po 2 miesiącach od ostatniego pobytu w szpitalu, około świąt złapała jakieś zakażenie (wg lekarki uczulenie) jej oczka opuchnięte, zaczerwienione i na koniec ropiejące, przyczyna nierozpoznana, jakieś maści, mycie w przegotowanej wodzie,lekko osłabiły opuchnięcie, na 2 dni poszła do przedszkola, tak przy okazji przyplątał się liszaj na policzku, skóra zrobiła się szorstka i sucha, wszystko ją swędziało, było w miarę OK, o ile wygląd taki można zaliczyć do dobrych. Coś uśpiło moją czujność mała zaczęła słabiej jeść no i w ostatni weekend załapała temp. która nie schodziła mimo podawania leków, całe dwie doby dziecko leżało plackiem, lekarz określił stan jako pozytywny, ma anginę, zawalone migdały znów leki na gardło +antybiotyk.
....głupio to zabrzmi ale nic do szczęścia mi nie potrzeba jak tylko zdrowia dla moich córek.