czwartek, 18 lutego 2010

Oby było dobrze...

Nadal czasowo jestem nieosiągalna. Niestety kursowanie pomiędzy dwoma miastami dwa razy dziennie przyprawiło mnie o bóle pleców, ud, oraz głowy. Momentami czułam się jakbym brała udział w biatlonie razem z p. Kowalczyk, tylko nart mi brakowało, ale cóż po tych zwałach śniegu moje traperki też nieźle dawały czadu.

Haneczka nadal w szpitalu. Cztery dni posiewu ją czekają (już dwa za nami) jeśli nadal wyniki będą tak rewelacyjne to nasze maleństwo już z piątku na sobotę będzie spało w swoim łóżeczku, a nie tym cholernym sterylnym boksie szpitalnym. Hmm. trzeba je jeszcze będzie złożyć, ale czekamy do wieści od p. doktor - wcześniej nie chcemy zapeszać, bo leczenie może przeciągnąć się o kolejne dni. Oby nie.

Czy nagradzać personel szpitala za opiekę nad dzieckiem? Dylemat mam wielki, bo opiekę ma, świetną. Panie są do rany przyłóż. A ja za każdym razem wychodząc od niej wiem, że będzie miała przebraną pieluszkę, zostanie nakarmiona, jeśli jej się uleje, przebrana... itd. Ale to w końcu ich praca, tak więc upominki nadal w modzie, czy raczej nie wypada?

I jeszcze o ... Leży z nią chłopczyk, starszy o 2 tyg. z tą samą diagnozą, tylko (jak mi się wydaje) w gorszym stanie. Przychodzi do niego mama (początkowo też chora) kichała, kaszlała, ale do dziecka zaglądać chciała. Ja rozumiem matkę, że tęskni, że dziecię karmić pragnie, ale dlaczego naraża małego, a i po części i moją małą na kolejne zarazki jakie wnosi ze sobą. Pielęgniarki kazały jej nosić maseczkę. Ja nie maseczka ochroniła przed rozsiewaniem kolejnej partii choróbska.
Teraz jest już zdrowa, no nie kaszle. Ale za to siedzi z tym małym, a w ręku komóra. i uwierzcie mi, że jak tam siedzi godzinę, to cały ten czas na komórze klika. Absurd. Ale cóż, taki typ.

Dziękuję, Wam kochane za ciepłe słowa pod ostatnią notatką. Nie odpisuję każdej, bo musiałabym się powtarzać, ale każdej z osobna przesyłam ciepłego buziaczka. I upraszam o trzymanie piąsteczek, aby jutrzejsza diagnoza była pomyślna.
Pa

Brak komentarzy: