poniedziałek, 26 listopada 2012

Powódka.

 Z drugiego pokoju słyszę:
-Nie Haniu, to powódka stoi obok sędziego.
-Aha.
-A wiesz kto to powódka, to taka pani co jej się coś stało, a to jest pozwany.
(szczena mi opada, ale nasłuchuję dalej)
...po czasie.
-No i wygrałam.
Moje dziewczyny mają specyficzne zainteresowania.

Jest już dużo lepiej dziewczyny coraz częściej potrafią się sobą zająć, coraz mniej słyszę Hania to, Hania tamto ... ale czasem dzięki tym "chwilom" ciszy potrafią niezły bałagan urządzić, to tak przy okazji.

PS. Paula brała udział w swoich pierwszych zawodach.
O tym jutro.

sobota, 24 listopada 2012

Brat.

Ja do dziewczyn:
Ciocia Bell będzie miała synka a Werka małego braciszka, fajnie co nie.
A Wy chciałybyście mieć braciszka?
Paula: Ja nie chcę brata, bo chłopcy to są czasem niegrzeczni.
Ja: Przecież siostry też bywają niegrzeczne (tu pada przypomnienie zachowań w stosunku do Hani i odwrotnie)
P: No tak, ale...
...po chwili . No chyba, że będzie miał na imię Grześ albo Maciek.

Stanęło na tym, że puki co rodziny nie powiększamy.

Grześ to nadal jedyny najlepszy przyjaciel mojej córki.
Paula: A wiesz mamo Grześ to umie robić pompki na jednej ręce.
Ja: Pokazywał Ci?
P: Nie, mówił.
...na to wtrąca się tata
Tata: A ja to umiem robić pompki na nosie.
hmmm.... 
Rola ojca w rodzinie polega przede wszystkim na utrzymaniu wysokiego poziomu Autorytetu.

czwartek, 22 listopada 2012

Dzień Pluszowego Misia .

Nie sądziłam, że moja dzielnica stanie na wysokości zadania i zechce jej się zorganizować ot tak coś od siebie dla kogoś.
Plakat z ślicznym pluszowym misiem uśmiechał się do mnie już w tamtym miesiącu, później dostałam słowne zaproszenie, a dziś z świetnym humorem i zdrowym ciałkiem Hani wybrałyśmy się do naszej filii Biblioteki Miejskiej. Troszkę się obawiałam, że Hanka nie wytrzyma, myślałam, że będzie czytanie przygód Kubusia Puchatka, (a ogólnie moją Hankę książki nudzą) więc planowałam 20 min. i ucieczka do domu.

Zdziwienie wielkie, salka ustrojona, misiowe przekąski, pełno książeczek o tematyce misiakowej, kilka miśków przytulanek. Pani zachęcała maluchy wspólnej zabawy, było rysowanie misiów, kolorowanki, tworzenie własnego misia na baloniku, wspólne odśpiewywanie "stary niedźwiedź mocno śpi", tańce, Hanka bawiła się świetnie, wcale nie chciała wychodzić.
Za tydzień mamy w planie iść na wspólne malowanie pierniczków.


Fotorelacja (komórkowa)



wtorek, 20 listopada 2012

Hanna.


Mój (mały) wielki Hanek na tle już nowej (starej) kuchni.
Indywidualistka, gaduła, zawsze stawia na swoim, nie znosi sprzeciwu.
(Nie może doczekać się dzisiejszej wizyty C.Sab.)

czwartek, 15 listopada 2012

Firmowo - domowo.

Firmowo. Zakończyliśmy największy, najtrudniejszy, etap w naszych dziejach firmy. Koniec remontu. Jak wszystko pozgrywamy z komórek wrzucę fotki, same ocenicie. Ja jestem zachwycona, szczególnie łazienką, bo byłą to nasza największa zmora. Przez ten czas przewinęło nam się trzech pracowników z tego jeden najmłodszy puki co zostaje z nami na dłużej, lubimy uszczęśliwiać ludzi jeśli na to zasługują, chłopak niedawno skończył budowlankę, robota pali mu się w rękach, jest zaradny, rzetelnie wykonuje wszystko to co mu zlecimy, nawet dla moich córek jest niezłym kompanem do rozmów. Kasa wpłynęłą (choć już dawno została rozdysponowana) szkoda, że te "miliony" nie mogę przeznaczyć na swoje zachcianki (jakbym miała ich sporo) tak naprawdę chciałabym ze wszystkim wyjść na prostą, co róż ktoś jakiś badyl pod nogi podrzuci.
Życzę wszystkim takiego oddechu jakiego sama dostałam przed kilkoma minutami, miło potrzymać (choć przez chwilę) taki plik banknotów i czuć, że coś się zrobiło na miarę swoich możliwości, kosztem rodziny, zdrowia i dzieci, ale warto było, znowu jesteśmy o jedno doświadczenie mądrzejsi, teraz jeszcze czeka mnie rozwiązanie sprawy (to już 28.11.) obym i na tym gruncie mogła odetchnąć pełną piersią. Niech nam się ten rok zamknie na plusie chociażby psychicznym.

Domowo. Hanek przez te miesiące nianiowo-babciowe nam się rozstroił.
Na wszystkie moje sprzeciwy reaguje płaczem, nie lubi jak jej się cokolwiek narzuca, teraz banan nie jabłko, nie zje rogala z masłem, tylko samą suchą bułkę, nie herbata z sokiem malinowym, sam sok, bajka nie Rozi, tylko Mania  itd. Wszystko na opak, nie ubierze się sama, ja muszę jej pomagać, nie zje zupy mam ją karmić... czasem zaczyna mnie to doprowadzać do szewskiej pasji, przełykam ślinę i działam pod jej dyktando, każdy sprzeciw kończy się płaczem, a ten przeradza się w kaszel który jest dla niej zabójczy.

Paula od poniedziałku biega do przedszkola, ale już dziś usłyszałam pierwszy kaszel (czyżby początek choroby?), nie wiem czy to przez te moje wcześniejsze gonitwy i życie w ciągłym stresie (przedszkole, praca, dom) nadal zauważam, że godnę tą Paulą: Posprzątaj , ubieraj się szybciej, zjadłaś już, kładź się,bo rano nie wstaniesz do przedszkola itd.
Nie mamy czasu na odpoczynek, na czytanie "Komety nad doliną Muminków" na budowanie domku dla lalek. A propos domków...

Przeglądając blogi znalazłam jeden taki superfajny 
i sama zapragnęłam dla dziewczyn stworzyć coś podobnego.

Może do mikołajków coś da się wypłodzić.

Jutro mam wyniki z laboratorium, ciekawe czy wyniki choć trochę przybliżą nas do poznania prawdy o tych ciągłych chorobach, braku odporności, byciu na lekach i kontroli tego co i ile jemy.

Jutro (prywatnie) kardiolog dla Hanki. Będzie domrze, musi być.
PS. Bell dzięki za rozmowę, już mi  lepiej.

wtorek, 13 listopada 2012

Igram z ogniem?.

Może to głupie (kurna nie powinnam zaczynać tak zdania) najgorsze jest to, że staram się zrobić tak wiele,
a czuję się bezsilna.
Pomału układam sobie wszystko w jedną całość.

29.10. stwierdzenie szkarlatyny - antybiotyk Ospen - podawany 10 dni.
07.11. dziecko zdrowe, osłuchowo czysta, gardło czyste, język ładny -odstawić lek - podawać Bioaron 7 dni.
11.11. ból głowy, zimno,kaszel,kicha, temperatura 38.9 (nurofen) wymioty,
12.11. stwierdzenie "zapalenie oskrzeli" - antybiotyk Klacid.
Coś tu jest nie hallo. 

Hanka wypluła pierwszą dawkę leku, po zmieszaniu go to na przemian z serkiem i sokami, zjadła może z połowę przewidzianej dawki. Rano już nie dała się oszukać. Odstawiłam świństwo. Jutro kontrola.
Nie gorączkuje, nie kaszle (tak spazmatycznie)  nie kicha, nie ma kataru, na nic się nie uskarża.
Czy dziecko może być chore 24 godziny?

Pojechałam dziś (na własną rękę i za swoje pieniądze) do laboratorium z próbkami moczu i kału dziewczyn, zobaczymy czy coś się wyhoduje. Lekarka niestety nie widzi potrzeby robienia dodatkowych badań. 
W piątek wyniki. Napiszecie,że powinnam zmienić lekarza, jakby to było takie proste. Niestety nie mam na kogo (no chyba, że prywatnie) ...


poniedziałek, 12 listopada 2012

Mama na pełnym etacie.

Oto Ja (mama na pełnym etacie) z wielką pustką w głowie, stertą ubrań w koszu i brudem w kątach, ciekawe kto to teraz szybko posprząta.

Hania zbyt krótko była zdrowa, w środę na kontroli było super, w niedzielę dostała gorączki,były wymioty, boli ją gardło, ma dreszcze, a dziś lekarz stwierdził zapalenie oskrzeli, i przepisał kolejny już antybiotyk. 
Siły już nie mam o tym pisać, na myśl o kolejnych badaniach coś się we mnie gotuje. 
Chciałabym powiedzieć głośno, że jest dobrze, ale oszukuję tym samą siebie i Was.

 Sab... jeśli tu zaglądasz (mam nadzieję, że pokonamy wirusa do waszej wizyty) ...

Przepraszam, że tak mało, na nic więcej mnie nie stać. 
Dziękuję za miłe komentarze, a Bell za nominację.


piątek, 2 listopada 2012

Już lepiej, choć nie kolorowo.

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, za wsparcie, za dobre fluidy, za pamięć.
Paula spędziła w szpitalu łącznie tydzień, znów zapalenie migdałków, znów antybiotyk, kroplówka, podrasowanie wyników i wypuszczenie do domu. Poprosiłam o kontrolę laryngologiczną Wyszedł powiększony migdał 2/3 powierzchni... pani laryngolog stwierdziła, po co ma się dziecko męczyć lepiej wyciąć migdał, obawiam się tej całej adenotonillectomii no cóż, ma jeszcze wizytę kontrolną w poradni i się okarze.

Hanka niestety podłapała wirusa od Pauli i w poniedziałek pani doktor z uśmiechem na ustach oznajmiła babci, że mamy do czynienia ze szkarlatyną...

Genialnie jest, teraz po wszystkim mam rogal na buzi, ale w poniedziałek nie wiedziałam w co łapy włożyć, dobrze, że choć Mama przyjeżdżała i pomocy udzielała. Od poniedziałku chyba wszystko wraca do normy, choć u nas nigdy nic nie wiadomo.

Myślę o was wszystkich bardzo ciepło.
Całusy.

piątek, 26 października 2012

Szpital. Odcinek II.

Paula w szpitalu.
Ponownie chore górne drogi oddechowe, wymioty, skierowanie na oddział, kroplówki, moja załamka.

środa, 24 października 2012

Październik -abstynencja blogowa.

Musicie mi uwierzyć na słowo, wcale nie jest fajnie nic nie pisać, już wiem jak to jest z alkoholikami, ciągnęło mnie do tego blogowania, oj ciągnęło. W chwilach - tych wolnych (a było ich niewiele) zaglądałam do was, a u mnie tyle spraw odkładanych, o wielu rzeczach i wydarzeniach już zapomniałam, dobrze, że choć czasem fotkę tu i ówdzie strzeliłam - jest się zatem czym pochwalić.


Paula chodzi na JUDO o dziwo bardo jej się podoba. Ot takie zwykłe ćwiczenia gimnastyczne + dodatki w postaci kłaniania się i dziwnych (niezrozumiałych dla mnie) komend... No i pani Marta ubrana w kimono (tak naprawdę to strój ten zwie się judogą) - po prostu istny czad.

Remont mieszkania nadal stoi w martwym punkcie.

Hanka mimo kolejnych wizyt u pani alergolog, nadal kaszle leje jej się z nosa i ogólnie to od poniedziałku odpuściłam sobie wszystkie leki i obserwuję me dziecię.

  Od kilku miesięcy chcę stworzyć Wielkie COŚ, a mianowicie jak w kabarecie Moralnego Niepokoju na ścianie będzie wisiał ... ten oto ...



...nowa rama jest (jeszcze malowanie) ...
...dres dla psa jest...
...będzie problem z grzybem, ale damy radę...

Odsyłam do źródła...


czwartek, 6 września 2012

Wrzesień

Wypadałoby coś napisać, bo ostatnio siedzę cicho jak truśka (swoją drogą, może to głupie ale przyznaję się, że nie wiedziałam o tym, że "trusia" jest odmianą królika).

Weszłyśmy w przedszkolne progi z wielkim uśmiechem na ustach i małymi smuteczkami (szkoda, że nie ma Marty*)
Paulina jest w nowej grupie Sówek awans nie tylko społeczny, ale i poziom wyżej w dosłownym słowa znaczeniu,. jej grupa znajduje się na pierwszym piętrze. Ma też nową szafkę, w ogóle wiele się pozmieniało, nowe kolory szatni, jakoś świeżej. Dziś pierwsze zebranie, znowu się dowiem ile to mnie wszystko będzie kosztowało.

Jutro kolejny termin rozprawy (przesłuchanie świadków) ... trzęsę gaciami.

Przyszedł wrzesień, a ja znów czuję, że wszystko przecieka mi przez palce, nad niczym nie mam czasu się zastanowić, większość rzeczy robię w pośpiechu, z przyjaciółką to już tylko poprzez blogi się komunikujemy lub o ile Ona zadzwoni (dzięki wielkie) ... dzieciaki rosną, nie zauważyłam, jak Paula śmignęła już o całą głowę Hankę, Hanek za to tak pięknie rysuje kółeczka i jest taka ostrożna, lubi się tulić ... i kurczę cholernie mi szkoda, że czas nie może stanąć w miejscu.
 
*Marta to najlepsza koleżanka Pauliny (byłyśmy ostatnio u niej na urodzinach i przyznam, że i rodzice Marty są "extra)

piątek, 10 sierpnia 2012

Broncho-Vaxom

Zaufałam swojej pani doktor.
Od jutra podajemy Broncho-Vaxom system 10 dni leku, 20 dni przerwy i tak przez 3 miesiące, później przerwa i kolejna dawka.
Czytając opinie o leku nie znalazłam pesymistów, zawsze jednak mogą wystąpić jakieś skutki uboczne nietolerancji leku, ale w większości przypadków lek pomaga.
Miejmy nadzieję, że i u nas efekty terapii będą widoczne.

wtorek, 7 sierpnia 2012

Jedna wielka kicha.

Po pierwsze: bardzo dziękuję za waszą obecność i wszystkie słowa otuchy, pomaga to bardzo, szczególnie jak ktoś z boku chłodnym okiem potrafi ocenić sytuację, ja żyję chwilą i wybucham za każdym razem po serii niepowodzeń.a kolejne znów na horyzoncie.
Luby też chory, rozłożyło go po dziewczynach. Temperatura, dreszcze, ogólny ból a robić trzeba. Leczy się doraźnie o lekarzu nawet mu nie wspominam, bo mnie wyśmieje.

W pracy jak na sezon urlopowy - znośnie, choć nie wiem skąd mam wyskrobać ok.2 tyś na opłaty jakie mi się skumulowały w tym miesiącu. Z wyjazdu do dziadka w Wielkopolskę raczej nici, pomału zaczynam przyzwyczajać się do myśli, że tegoroczne wakacje przemijają gdzieś obok nas.

Mam nadzieję, że choć u was pełnia lata.
Pozdrawiam czytaczy i zaglądaczy :-)

piątek, 3 sierpnia 2012

Chore...

Który to już raz - nie potrafię zliczyć.

Najpierw Paula, A miesiąc temu leżała w szpitalu na migdałki.
Dwa dni temu zaczęło się od bólu brzucha, temperatura 38,6
lekarz przepisał antybiotyk podany po raz kolejny
(w moim odczuciu lekarz się nie zastanawia tylko w ciemno przepisuje kolejne specyfiki)
potem izba przyjęć w szpitalu później wymioty teraz zastrzyki.
Hanka druga zawsze łapie po siostrze
dziś gorączka osłuchanie decyzja antybiotyk.
Rzygać mi się chce. Mam dosyć.

Przepraszam że nie odpisuję na komentarze. Jak już mi pozostanie odrobina czasu wolnego, to myślami jestem z wami dziewczyny. Całuję

piątek, 27 lipca 2012

0:1

Jesteśmy (jestem) po pierwszej rozprawie. Czasem nie warto oszczędzać, można mieć przez to większe kłopoty. Osoba której powierzyliśmy część prac remontowych niestety nas wykiwała a teraz żąda od firmy zadośćuczynienia. Nie mam zielonego pojęcia jak to się skończy, może nie są to astronomiczne kwoty, ale opłaty ZUSowskie, zaległe wynagrodzenie oraz nie dokończony remont i zła inwestorka (bo prace wciąż stoją w miejscu) pozbawiły mnie już sporej sumki z portfela, kilku kilogramów wagi, nieprzespanych nocy, podań, wniosków rozmów z adwokatem i .... i końca nie widać. A wszystkim na około wydaje się co to jest mieć własną firmę, taki sklep to żyła złota. Oni to pewnie śpią na pieniądzach.
Szkoda gadać.
Puki co mam co do garnka włożyć.

poniedziałek, 16 lipca 2012

Był szpital, były łzy.

Początek lipca nie był dla nas łaskawy....Wydarzyło się to tak dawno temu. Paula wymiotowała, wydawało nam się, że to kolejne zatrucie, niestety wysoka temperatura + odwodnienie i ciągłe zwracanie wszystkiego doprowadziły do wizyt na pogotowiu, później na dyżurze w szpitalu do którego niestety ponownie trafiliśmy następnego dnia rano, no i Paula została na oddziale z diagnozą zapalenia migdałków. Kilka kroplówek i antybiotyk poprawiło stan małej jednak dodatkowe badania usg wykryły zaburzenia w nerkach - mamy zgłosić się do poradni i ponownie wykonać badania. Pani docent jest jednak dobrej myśli i twierdzi, że nasze dziecko urodziło się z taką przypadłością. Pobyt w szpitalu Paula zniosła nad wyraz znakomicie, mimo, że nocki w szpitalu spędzała sama. To jednak naprawdę zaradne i mądre dziecko, z duszą na ramieniu i łzami w oczach, żegnałam ją każdego wieczora, niestety nie mogłam z nią zostawać, bo "mała" ma swoje rytuały i ciężko jej się zasypiało beze mnie (piszę w czasie przeszłym) bo od pewnego momentu każe się odkładać do łóżeczka, pocałować i można spokojnie wyjść, a ona sama zasypia, tylko w nocy wędruje do naszego łóżka. Plusem pobytu w szpitalu jest poprawa apetytu u Pauli je mnóstwo owoców, kocha jagody uwielbia truskawki lubi arbuza (za to dla równowagi Hanka ostatnio mało jada)

18 lipca. kolejna ważna data. Starcie nr 1. Na szczęście mam pełnomocnika, nie godzimy się ze stawianymi nam zarzutami, składamy wyjaśnienia i zapewne usłyszymy wyznaczenie kolejnego terminu, a później będzie już tylko hardcor.

piątek, 22 czerwca 2012

Imieninki naszej Paulinki.

Mieszkamy na śląsku i TU zakorzeniona jest tradycja obchodzenia urodzin. Mało kto przywiązuje wagę do imienin, no może poza Andrzejami, Barbarami, Krzysztofami.... W stronach Lubego (Wielkopolska) Imieniny to najważniejsze święto...Polemizuję często, twierdząc, że dzień urodzin jest ważniejszy i przypisany do konkretnej osoby, a Krysiek, Zuzek i Jaśków jest miliony....
Dziś spasowałam.
Paula ubrana w swoją malinową sukienkę, z przepaską we włosach i torbą michałków powędrowała w podskokach (dosłownie) do swojego przedszkola. Miałam okazję odprowadzić ją do grupy więc i widziałam reakcje dzieci na widok torby z cuksami. Dzieciaki myślały, że mała ma urodziny dopiero po wytłumaczeniu im, że dziś święto wszystkich Paulinek zaczęły jej składać życzenia. 

Wszystkim Paulinom przekazuję 1000 całusków od mojej Pauli:-)
PS. A u was górą urodziny czy imieniny?

czwartek, 21 czerwca 2012

Kolor robi wielką różnicę.

Dziś rano:
-Mamo przy zapalonym świetle, coraz bardziej przywiązuję się do tego koloru.* (Paula dzień w dzień bombarduje nas nowymi powiedzonkami) , żałuję, że mam zbyt mało czasu na wspólne rozmowy. Pomalutku przymierzamy się do określenia terminu urlopu, puki co, dogodny termin, to początek sierpnia, wszystko jednak wyjdzie po bardzo trudnym dla nas lipcu.

Dziś spotkanie z logopedą w przedszkolu Pauli, zobaczymy czy niesłusznie obawiam się tego, że moje dziecko nie wymawia "r". Jej występ na dniu mamy i taty wyglądał tak :"Jestem blatek jak slonko goloncy kololowy i pachnoncy". 

Jeszcze o Pauli.
Dostała wczoraj zaproszenie na urodzinki Marty. Fajnie, tylko impreza odbędzie się w lokalu, a i rodzice mają zapewnione kawę i ciacho. Troszkę się obawiam, ale potwierdzimy przybycie, Paula już wybiera co kupić Marcie na urodziny.

*Przeprowadzka dawno za nami, ale mamy jeszcze kilka niedociągnięć. Wczoraj malowałam okienną ścianę w pokoju dziewczynek, wyszło ciut blado, może dziś zrobię jeszcze poprawki.
Teraz jeszcze musiałabym nauczyć się obsługi wiertarki :-)

 

wtorek, 19 czerwca 2012

Przedszkolnie, nianiowo.

Dziękuję za obecność, dziękuję za każde wasze słowo.

Starałam się jak mogłam, stawałam nawet na rzęsach by móc złapać Panią dyrektor przedszkola chociażby na 5 minut, dziś dała przyzwolenie, z 5 zrobiło się 30, ale i tak kompromisu, bądź też załatwienia sprawy z pozytywnym finałem nie zdołałam wykonać. Pani rozkłada ręce, twierdzi, że punkty są punktami nic nie poradzi, dzieci i lamentujących matek jest w sumie 22. A my na szarym koniuszku z 13 punkcikami.
-A pani to nie szkoda posyłać tak małego dziecka do grupy? Może sobie nie poradzić.

No wszystko możliwe, ale niania zeżre nam fortunę.
Co do niani. Mam dylemat, dwie przesympatyczne niewiasty, jedna wpadła mi w oko, z miasta naszego, długie nogi, długie włosy, uśmiech na twarzy, gadatliwość, przebojowość. Pracuje u innej rodziny do końca miesiąca, może zacząć od lipca.
Druga skromniejsza,miasto ościenne, zadawała dużo pytań odnośnie dzieci, proponowała wspólne wypady np do Zoo, wykształcenie kierunkowe (choć resocjalizacja), uśmiech mniejszy, paznokcie czyste (w sensie niepomalowane), potwierdzała przybycie telefonicznie, coś jednak nie zaiskrzyło mi, ale może pierwsze wrażenie niekoniecznie musi być najważniejsze.

Intuicja rzadko mnie zawodzi, a tu mam wielki dylemat.

sobota, 16 czerwca 2012

Młyn(ek)

Brakuje czasu, oj brakuje. Nie wiem jak mi się udało wygospodarować "chwilkę" na telefoniczne klachy  z przyjaciółką, czuję się oczyszczona. Gorący kocioł nam się zgotował, znów żyjemy na pełnych obrotach, zaglądam na wasze blogi, tyle pięknych fotek z dzieciaczkami, tyle myśli wylanych, a u nas cisza.

Z racji tego, że Hanek nie dostała się do przedszkola poszukiwaliśmy opiekunki (tak naprawdę nadal poszukujemy) pani zwana ciocią, która zaoferowała nam swoją pomoc niestety okazuje się osobą mało odpowiedzialną, kilka małych incydentów + niedopilnowanie dziewczyn, które skończyło się upadkiem ze schodów, wzbudził mój strach i teraz zamiast w pracy myśleć o pracy, w głowie mam dziewczyny i ich "wybryki". Słyszałam już, że Paula albo ucieka, albo idzie za wolno, że nie je, że bije siostrę, że skacze z łóżka, że....(no diabełek wcielony) ... a to tylko wspólnie spędzone 3,5h dziennie, co by było gdyby tak miały cały dzień ze sobą siedzieć.

No i wena wyparowała...odezwę się niebawem.
Słoneczna buźka dla Was.
Podobno weekend ma być upalny.
A dziś z Pepikami 2:1 :-)

poniedziałek, 4 czerwca 2012

To my wonne kwiaty...

Jutro występy w przedszkolu starszej z okazji dnia Mamy i Taty.
Paula została Bratkiem, to pierwsze nasze publiczne wystąpienia. Wcześniej było jedno spotkanie integracyjne, a to To to zupełnie co innego, serce już wali mi tak mocno, że ciężko to opisać.
Musi być jak to P. określiła "na jutro najwizytowsze ubranko na świecie" ciekawe czy takowe kryje się w szafie.
Spotkanie ze znajomymi wypadło super, choć zapomniałam wyjąć z lodówki jednej sałatki (co ze mnie za gospodarz) byli długo, jak na pierwszą wizytę, ale nie było sztywno, chłopcy gadali o grach, my o dzieciach, choć na dobrą sprawę gdyby się uprzeć, to pani G. mogłaby być moją bardzo młodą mamą, w pewnym wieku różnice wieku szybko się zacierają.

To tyle z dobrych wieści.
Ojciec mój miał w czwartek zawał, jest po operacji i teraz ciężko mi bardzo, bo stosunki nasze ostatnio są w miarę dobre, zważywszy na lata wstecz kiedy to nie odzywaliśmy się do siebie długi czas. Dziwnie mi, bo zawsze wydawało mi się, że jest kuty na cztery łapy a tu takie życie kruche.

Mam też problemy w pracy, ktoś zrobił pewien krok, ja teraz muszę odbić pałeczkę. Mogę z tego wszystkiego wyjść obronną ręką, mogę zyskać sporo, ale i z drugiej strony mogę stracić wiele. Prawo Agaty oglądam na internecie namiętnie, szkoda, że taka Agata nie mieszka w pobliżu.

PS. dla S.
Kochana jeśli tu zaglądasz....
Dziś przyszła kartka urodzinowa dla Księżniczki. Rozpowiada wokół o swoim prezencie od "cioci" .... dzięki Kotku:-). Całusy dla Juliusza.

piątek, 25 maja 2012

Ważne!!!, Proszę o porady.

Na niedzielę zapowiedzieli się goście, pierwszy raz na nowym M. Znajomość jest długa lecz "nie jesteśmy blisko" nie wiem jak to ująć, nie są to po prostu starzy dobrzy znajomi, ale przyznaję
mili, sympatyczni, bardzo przyjaźni ciut starsi ludzie.

Zapowiedzieli się (tzn.zapytali wstępnie) czy mogą przyjść z wódeczką - ja nie pijam tego rodzaju trunków i rzadko bywam na imprezach alkoholowych, inaczej się rzecz ma przy urodzinach, bo stół zawsze bogato zastawiony, a Tu.
Jak wybrnąć? Co podać, chodzi mi głównie o jedzenie.Przychodzą niby na kawę i ciastko.

Błagam doradźcie. Nie chcę by było to ful wypas spotkanie, ale też przecież śledzi w occie nie podam.
Kompletnie nie wiem jak się do tego zabrać.

środa, 23 maja 2012

Ciocia Niania

...przychodzi od dzisiaj na adaptację do Hanki i czasem do Paulinki. Hania niestety niedostała się o przedszkola państwowego, kluby malucha są dla nas nieosiągalne finansowo. Babcia będzie jeszcze przyjeżdżać do końca miesiąca.

Paulina
-mamo niani leciała krew z palca
-jak to?
-skaleczyła się chyba.

Paulina
-a wiesz, niania potrzebuje okularów do czytania bajek
-tak jak babcia
-taaak:)

Hania
-ja lubiem ciocię nianię

(uf) pierwsze koty za płoty.


wtorek, 22 maja 2012

Witam!

Dziwnie mi tu. Blog niby ten sam, a już zapach, oświetlenie, kolory wokół inne. Czuję się jakbym siedziała w kawiarence internetowej i w pośpiechu i ukradku przed gapiami starała przelać wszystkie myśli, tylko głosy dziewcząt dobiegające zza pleców ciągle te same.

Mieszkamy od tygodnia, jeszcze bez telewizora (brakuje mi Prawa Agaty) jeszcze bez dywanu w pokoju dziewcząt, marzy mi się taki puchaty kolorowy ale ceny powalają, jeszcze wiele naszych rzeczy w kartonach lub poupychane w miejscach "niedocelowych" jeszcze bez firanek bo karnisze wciąż się zawieszają, jeszcze bez krzeseł w kuchni - stół stoi osamotniony a my nadal posiłki jadamy na kanapie przy ławie wrrr a tak chciałam tego uniknąć,jeszcze bez wykończonej łazienki która będzie naszą zmorą jeszcze długi czas, ale wiecie co, jestem już pełną gębą u siebie.
Miłe uczucie.
To dziś tyle.

Jutro (może jak czas pozwoli) o chorobach dziewcząt (po raz enty)

sobota, 28 kwietnia 2012

Sobota (wielka?)

Napiszę tak.
Jesteśmy na wielkim finiszu w sprawie naszego M. Wczoraj zakończyliśmy wstępne malowanie przedpokoju, dziś położymy kolor. Umaźgana od f. olejnej (dobrze, że to biały kolor) wróciłam o 22.20 do domu. Dziś powtórka z rozrywki, rano hurtownia, później sklep, następnie remont z przerwą na posiłek.
Jutrzejsza niedziela będzie wyglądać podobnie, pomalować kuchnię, pomyć wszystkie podłogi, wynieść gruz (ostatnie 2 wory) a było tego 10 wielkich pudeł. No i tak spędzimy nasz weekend (a może jeszcze trafi się jakaś lampka wina) a co należy mi się.

PS. Nie wiem dlaczego ostatni post wygląda tak jak wygląda.
PS2. dziewczyny oddelegowane do dziadków.
PS3 sprawa z "pupcią" wyjaśniona - wszystko jest GIT.

Całusy podczytuję wasze blogi, staram się być na bieżąco.

sobota, 14 kwietnia 2012

wtorek, 10 kwietnia 2012

...życie przed życiem....

....dawno temu czytałam o pewnym chłopcu (bodajże 3 letnim) który zaczął opowiadać rodzicom historie ze swoim udziałem (które nie miały prawa mieć miejsca) opowiadał o tym, że był jakim drwalem (czy kimś podobnym) że miał żonę i dzieci....
Lubiłam "Archiwum X" a w szczególności agenta Muldera, ale tak naprawdę jakoś nigdy do końca nie umiałam uwierzyć w zjawiska tzw. paranormalne, reinkarnacje, nawiedzenia duchów itp. ... do wczoraj.

Hania (która ma 2l 2m 10d) wróciła od babci, po wieczornej zabawie na łóżku, a często uwielbia rozebrać się przed spaniem i na golaska włazić pod kołdrę i tam się tarzać. Po chwili takich zabaw stwierdziła, ...."że boli ją pupcia i że ją szczypie" często tak bywa jak źle ma wytartą po siusianiu, więc to zbagatelizowałam, ale gdy oświadczyła to kolejny raz, kazałam jej pokazać gdzie ją boli (aby stwierdzić stan i ewentualnie ponownie umyć i zasmarować sudokremem) ... a ta nam na to, że "...TO ją boli i że zrobił jej to taki zły, brzydki pan" (wszystko powiedziane na wydechu, bez zająknięcia).... ja z J. popatrzeliśmy po sobie, serce zaczęło szybciej bić, więc drążę temat "jaki pan kochanie", taki brzydki przyszedł, ale już go nie ma, poszedł sobie daleko pa pa"... bałam się dalej pytać.

Jestem święcie przekonana, że w domu moich dziadków, żadnego "brzydkiego, złego pana" nie miało prawa być, że tak małe dziecko nie mogło gdzieś usłyszeć o "złym dotyku" i odnieść tego do siebie. Jak to piszę i o tym myślę to ciarki chodzą mi po plecach, to nie jest żart, a ja nie wiem co robić, bo o ile moje dziecko nie mówi prawdy, czyli podobnie jak ten chłopczyk wzięła coś z "nie tego świata" to to wydaje się takie abstrakcyjne i wyimaginowane. Jednak jeśli tym "złym panem" jest ktoś ... nie, nie... wolę nie kończyć tej myśli, bo nie potrafię i w to uwierzyć.

wtorek, 27 marca 2012

Historia pewnej przesyłki.

Ja to jednak w czepku urodzona musiałam zostać.... i .... warto ufać ludziom.*

Zamówiłam szafeczkę ekstra hiper lux zapłaciłam przelewem (nie kupowałam przez znane powszechnie A) więc pani mogła oszukać przyjąć pieniążki a nie wysyłać towaru, zaryzykowałam.
Pani M. poinformowała mnie, że przesyłkę wysłała jednak trafiła ona w ręce innej pani (myślę sobie no pięknie ale mnie zrobiła w konia) a tu nie, okazało się że obdarowana pani poinformowała sprzedawcę, że przesyłkę błędnie dostarczono, a ja miałam ją sobie tylko odebrać od jej rodziców.... wszystko to troszkę zagmatwane, ale suma sumarum Luby jak zobaczył paczkę pod drzwiami chyba mało zawału nie dostał, była "dość" spora ledwo nam się w bagażnik zmieściła - dodam, że wskazany adres był dwie przecznice od naszego, ale wiem, że nawet razem na piechotę byśmy jej nie donieśli.

*muszę o tym zawsze pamiętać.

środa, 21 marca 2012

Ja przełączę kanał i pośukam bai.

... to ostatnio najczęstsze zdanie Hanki.

Wiem, o złym wpływie telewizji było już sporo, ale co mam począć jeśli Kubuś jest lekarstwem na całe zło tego świata. Hanek coraz więcej potrafi skupić uwagi na pełnometrażówce, śmieje się w "śmiesznych" momentach. Widzę, że babcia często wysługuje się bajką jedną bądź drugą, nie mogę jej zwrócić uwagi (bo to mama)a z drugiej strony wiem, że będąc cały dzień w domu często i gęsto, sama włączałabym kreskówki dla chwili spokoju dla siebie.

Wyprowadzka-przeprowadzka- w szczerym polu. Obawiam się, że święta nadal na starych śmieciach się odbędą. Szczerze - rzygać mi się chce - gdybym potrafiła kłaść gładzie (pyłu przy tym masakrycznie wiele) już dawno siedziałabym i szlifowała metr po metrze.
A w łazience to extra różowe kafle czy żółciutkie jak kurczaczek (na podłodze) - takie znaleźliśmy w przecenie w markecie i biję się z myślami czy zaoszczędzić kasę w portfelu i patrzeć na pstrokaciznę czy szarpnąć się na drożyznę i płakać nad pustą lodówką.

Dostałam papiery do przedszkola - rekrutacja w toku, a rok temu było o TAK sporo stresów ale się udało, ty razem chcemy by i Hanulek wstąpił w progi przedszkola. Szans są marne, ale podanie składamy.

Uciekam do pracy.
Całusy.

sobota, 17 marca 2012

Za pamięci - kupić kiełki.

Paula wczorajszego wieczora po raz kolejny oglądała Madagaskar.

Dziś rano.
-mamo, a czy to prawda, że lwy* jedzą tylko mięso?
-tak, raczej tak.
-to dlatego, tata tak lubi mięso.
-tak słonko, ale on lubi mięso ryb.
po chwili...
-a byki* to jedzą tylko trawę,tak?
-yyy?(biegnę po kiełki)

*Paula od tygodnia przechodzi fascynację znakami zodiaku, każe sobie mówić kto kiedy się urodził i spod jakiego jest znaku zodiaku.

środa, 14 marca 2012

Na pełnych obrotach

Przemalowałam trzy nowe zawieszki*, doradziłam panu jakich pędzelków używać do malowania akrylami, dostałam kilka słów pochwały, odprawiłam kolejnego chętnego przedstawiciela handlowego, biegałam od sklepu do sklepu (własnego) to z fakturą, to z towarem, to z dobrym słowem, odprawiłam, a później odebrałam Paulę z przedszkola to już trzeci dzień po chorobie, jeszcze dwa- i ponownie choroba, tak wstępnie przewiduje matka "wszystko wiedząca", zrobiłam zakupy, pranie, obiad, a teraz ... jeszcze masa przede mną.

PS. Bywacie czasem na stronie zapytaj onet pl - wiem, może ja jakaś zacofana jestem, ale nie rozumiem dorastającej młodzieży, mam dwie młodsze siostry, ale tego "portalu" zupełnie nie czaję.
*o nich w następnym poście

czwartek, 8 marca 2012

O wszystkim:-)

Witajcie. Czy ktoś tu jeszcze zagląda? :-)

Czasami zaglądam, czasami podczytuję, rzadko komentuję, czekam na słońce i przypływ energii mam nadzieję, że w parze z weną...
Luty niestety nie był dla nas łaskawy, ciągłe choroby górnych dróg oddechowych nawiedzały na zmianę jedną i drugą...do tego umówione wizyty u laryngologa (P) oraz u alergologa (H) coraz bardziej dołują, już mi się nawet nie chce kolejnym lekarzom tłumaczyć, że ta ma objawy takie, a ta takie... na około słyszę, że z tego wyjdą, czas "okołoprzedszkolny" ma to do siebie, że dzieciaki ciągle podłapują infekcje.
H nawet nie miała imprezy urodzinowej , prezent od chrzestnego czeka na solenizantkę, praca hałupnicza (pranie sprzątanie) odłogiem leży. Latam zła jak osa, bo kasa przelewa mi się przez palce, a niczego odłożyć nie potrafię. Mamy dylemat z wykupem domu (czy ktoś z was ma znajomości prawnicze?) a po za tym sielanka na całego. Lubię swoją pracę, nawet nie wiem kiedy dr Hause przestał być wyświetlany w TVP2, chciałabym drastycznie zmienić swój kolor włosów, ale jak zwykle mam obawy reakcji Lubego, ogólnie mam wielki chaos (ale to widać nawet po tym co tu wypisuję) ... i po ostatnie coraz mniej wierzę w kryształową kulę Justyny, natura Polaków bardzo dziwną jest.
Buziaki dla waszych skarbów tych biegających jak i tych fikających koziołki w waszych brzuszkach. Myślami jestem z Wami.

środa, 1 lutego 2012

To już 2 latka za nami :-)

Z najlepszymi życzeniami dla mojej solenizantki

Całusy Skarbie ***


PS.
21,27,

Paula 39.6 + (katar i kaszel)
Ponownie choroby zawitały w nasze progi.
Powtórka z rozrywki (noc na czatach pod łóżkiem córy)

sobota, 28 stycznia 2012

Wczoraj i dziś.

Przez najbliższy (nieokreślony)czas będę Tu bywać sporadycznie, ale postaram się sypać wiadomościami jak z rękawa....
a było to tak.
W poprzednią środę Luby uzbierał sobie w swojej skarbonce odpowiednią kwotę złotówek i wyciągnął mnie do Katowic po swojego smart cieniutkiego Wawe II. Dziewczyny wysłaliśmy na 3 godz. do Cioci,która jak nam się później źle zdawało nafaszerowała nasze pociechy ciastkami z kremem.
Paula przez całą noc wymiotowała, mimo, że bardzo było mi jej szkoda, to troszkę śmiesznie to wyglądało, gdy zmęczona i wykończona leżała na nocniku. Miałam "tylko" 4 zestawy brudnych piżamek, dwa prześcieradła i koc do prania, sama poskładana leżałam na materacu z łóżeczka Haniowego pod łóżkiem Pauli.Kolejny dzień w pracy był koszmarem (ale zdawało mi się to tylko w tamtej chwili, bo później było już tylko gorzej) ... niestrawność Pauli okazała się grypą żołądkową, bo mnie złapało to samo w piątek. Nie będę się zagłębiać w szczegóły, ale lało się ze mnie z dwóch końców, Luby odchorował swoje w poniedziałek, a wujka dziewczynek złapało we wtorek. Jedynie Hanka jako tako nadal się trzyma,choć upierdliwiec z niej okropny. Bunt dwulatka trwa i trwa. Płacz o wszystko jest najlepszym przyjacielem mojej prawie 2 latki.

W piątek zaliczyłam swoje pierwsze występy w Przedszkolu (tzn. Paula zaliczyła, ale stres miałam większy) ... z okazji Dnia babci i dziadka Paula recytowała strofę wierszyka (przez mikrofon:-)) no i najmłodszy dziadek na świecie (Bell ty wiesz o co kaman) dostał krawat który nie mieścił się na szyi.

Nadal pozostaję(MY) w extra, mega, wielkich długach, choć jakoś mi lżej po rozmowie ze znajomą która stwierdziła, że ma tylko 41tys. długu kredytu, gdy rok temu brali 40 i regularnie przez ten rok spłacali ...nie ma jak extra stopy procentowe w naszych bankach.

No i czekam na spotkanie z małym J. To już w lutym, nie wiem jak i gdzie Go i jego mamusię ugoszczę, ale spotkania nie mogę się doczekać. Niestety komputerowe listy to nie to samo.

A w każdy weekend mam taką listę z zadaniami które muszę, chcę lub mam zamiar wykonać, owa lista z każdym weekendem się wydłuża,bo efekt jest taki, że nie wyrabiam. Motorek w czterech literach by się przydał.

Wybaczcie, że nie pozostawiam śladów u Was, ale podczytowuję (tak to się pisze?) jak znajduję chwilkę czasu.

wtorek, 17 stycznia 2012

Witajcie.

Najlepszego drogie koleżanki w nowym roku:-)

Dzieje się od samego początku tak wiele, że rzadko bywam w świecie wirtualnym, a gdy już siądę, dzieciaki proszą "Włącz Krecika" ...
Znowu pracuję, tym razem na dziale z drewnem ... jest ekstra choć zimno (śniegu na śląsku, aż za dużo) wyczekuję wiosny jak kania....
Prace nad przeprowadzką stanęły w martwym punkcie, okazało się, że musimy wymienić całą instalację elektryczną, bosko, nie wiem kiedy, nie wiem jak, ale musimy się wyrobić w miesiąc, szkoda mi tylko tapety w jednym z pokoi, bo kładziona nie tak dawno i kolorki takie uspokajające...

Paula przyszła dziś z przedszkola z pytaniem kto był pierwszym człowiekiem.... zaczęło się.

Hania okres buntu dwulatka przechodzi nadzwyczaj łagodnie. Pluje na wszystkich, ciągnie Paulę za włosy, pyskuje na prawo i lewo.... standard.

Buziaki.