sobota, 24 grudnia 2011

Świątecznie.

Dzieciaki śpią , o dziwo Luby także.
Karp zjedzony, winko wypite.
To była jedna z piękniejszych Wigilii mojego (naszego) życia.
Zero pośpiechu, nic na siłę, nawet słona kapusta z grzybami smakowała wyśmienicie.

Wszystkim zaglądającym (blogowym Przyjaciołom) życzę takich magicznych udanych świąt.
Niech każdy je spędzi tak jak mu serducho podpowiada, niech potrawy smakują, bliscy kochają, a Wy kochane czerpcie całymi garściami te ulotne chwile.
Najlepszego na te Święta:-)

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Chore

Który to już raz, chyba nie zliczę. Na zmianę lub równocześnie chorują one, chora i ja (nie wirusowo) raczej chora na całą tą zaistniałą sytuację. Mierzi mnie kolejne umawianie w recepcji (Pani znowu u nas?), wzrok lekarza, to sapanie przy osłuchiwaniu, miewam wrażenie, jakby siadała tam za karę... i te słowa: Osłuchowo czysta!, a moje dziecko charle jak stary astmatyk.
Dostałyśmy kolejny antybiotyk. Uwielbiam jak lekarz nie trafia za pierwszym, drugim, następnym razem w odpowiedni lek dla moich dzieci.
Zostawiłam fortunę w aptece, kolejnej recepty jeszcze nie wykupiłam. Eksperyment z tranem na razie nie działa, herbata z sokiem malinowym wychodzi już bokiem...dobrze, że choć wczorajszy prezent mikołajkowo-świąteczny trafił w gust panny P. Jeszcze raz dziękuję Ci Bell:*

PS. Gorączka przedświąteczna jeszcze do nas nie dotarła.

czwartek, 15 grudnia 2011

Nie miała matka kłopotów... znalazła sobie nowy obiekt do westchnień.

Padłam, szczena mi opadłą i już sama nie wiem czego chcę.




macie dosyć?...

środa, 14 grudnia 2011

Inspiracje.

Pomysłów na pokój dziewcząt nie ma końca ... Wiadomo już na pewno, że na razie meble odziedziczą po nas, niestety nie stać nas na nowy komplet, a pragniemy zainwestować w "pientrusa".

Garść inspiracji z internetu.

To zdjęcie najbardziej polubiłam:-)


PS. Przepraszam za ciszę u Was. Czytam, ale ostatnio większość czasu spędzam poza domem, brakuje mi motywacji na mądre i rzeczowe komentarze.

Całusy*

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Zmiany (także i na głowie)

To już dwa tygodnie temu było, ale wcześniej nie miałam okazji, a pragnę pozostawić TU, by z pamięci nie wyleciało. Paula pozbyła się swoich "roszpunkowych włosów".
Dodam tylko, że tata chodził jak struty przez kilka dni.

piątek, 9 grudnia 2011

Bajki i bajeczki.

Czy to źle, że chcąc mieć chwilę spokoju, sadzam dziewczyny przed telewizorem?
Nie wiem co robiły nasze prababki, by ich pociechy nie trajkotały w kółko... nudzi mi się.

Dziewczyny uwielbiają pełnometrażowe filmy...Kubuś Puchatek i wszelkie jego przygody to wciąż hit numer jeden. Później stoją w różnych kolejnościach (w zależności od nastroju) Dzwoneczek, Mustang z dzikiej doliny, Film o Pszczołach, Jak ukraść Księżyc, Zaplątani, seria Szreków.

Z bajek (20min. i krótszych) chyba brak faworyta, choć panny preferują te, w których głównym bohaterem jest kobieta. Klasykiem jest Świnka Peppa ale kto jej nielubi... później idzie Fifi, Rozi, Świat małej Księżniczki, Truskawkowe Ciastko, Mania, Ola i jej Zoo.

Nie wiem dlaczego, ale mimo kilkakrotnych prób podawania Krecika, Reksia, czy Bolka i Lolka, córy na ich widok kręcą nosem, a to takie piękne bajki są.

...........kurczę, żeby nie było, że nie preferuję książek, bo je uwielbiam i czytam zawsze przed snem (starszej) ale czasem trzeba sobie i dzieciom dać więcej luzu i swobody.
Buźka.

środa, 7 grudnia 2011

W odwiedzinach u Siebie.

Poszłyśmy dziś odwiedzić nasze nowe kąty.
Razem z przepięknym domem odziedziczyliśmy w spadku piękną, pojemną, starą szafę.
Pani która zostawiała nam mieszkanie, kazała się zastanowić, czy chcemy taki staroć....nad czym tu się zastanawiać, brałam w ciemno.
Jest boska.
... i jeszcze detale.
...no to pa.

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Chciałam , to mam.

Od rana szlifuję. Łapki strasznie bolą, bo wybrałam zabawę ręczną, ale czego się nie robi dla efektu końcowego nieprawdaż? Mam tylko nadzieję, że mój słomiany zapał nie obudzi się przed fazą końcową.

piątek, 2 grudnia 2011

Domowo-mieszkaniowo.

Ja to już nawet śnię o tym naszym nowym gniazdku.
Na parapetówkę zapraszam za 3 miesiące.


foto http://ljo-s.blogspot.com/

PS. Mam taki sam klucz do drzwi.

środa, 30 listopada 2011

Papiery


Nasza karuzela rozkręciła się na maxa. Dziś podpisanie umowy najmu lokalu i wymeldowanie nas z poprzedniego lokum. To moja 10 przeprowadzka... czy ostatnia?

wtorek, 29 listopada 2011

Wyjaśnienia

Kolejny poniedziałek za nami. Zbierałam się do napisania tego postu, jak ta przysłowiowa sójka...
Potrzymam was jeszcze troszkę w niepewności (niecierpliwych zapraszam do ostatniego zdania) a teraz co u nas.

Poczynając od ostatniej niedzieli...byłam na najlepszych chrzcinach na świecie. Chciałabym się tu rozpisać (choć nie potrafię tak pięknie) o tych wszystkich smakołykach jakie były na stole, o matko ale się objadłam. O super zabawie Pauli z przemiłymi koleżankami, jak już załapała wspólny język pozbyłam się dziecka na bardzo długie chwile. Jak miło nie słyszeć: Mamo nudzę się! Mamo pić mi się chce! Mamo boli mnie głowa! Mamo kiedy idziemy...itd. Hanka uciorała dokładnie swoje bielutkie rajstopki włażąc i złażąc non stop ze schodków, zjadła (nawet za siostrę) porcję pyszności ze stołu. I wiecie co polecam robienie tego typu imprez w lokalach (o ile budżet rodzinny na tym nie ucierpi) ta tona zmywania po gościach i po tak bardzo wyczerpującym dniu, chyba by mamę maleństwa wykończyła, nawet tą która posiada zmywarkę.

Z racji tego, że moje dziewczyny nadal (od września-przypominam) są chore, kaszel i katar to u nas już zamieszkały na dobre, przez ostatnie dwa tygodnie siedziałyśmy u dziadków. Czy ja już pisałam, że podziwiam starszych ludzi, skąd u nich tyle cierpliwości, do wszystkiego. Ja wysiadałam przy trajkocie Pauli i płaczach Hanki, a oni, nie uskarżali się na nic. Chciałabym móc posiadać choć cząstkę tego ich spokoju i opanowania względem własnych dzieci.

Hanka już jakiś czas temu wpadła w etap nucenia piosenek.Zasługą dziadka jest znajomość większości ludowych przyśpiewek. Prześmiesznie to wygląda, gdy chodzi sobie w kółku i nuci: tam gólalik glomada, glomada.
tylko ta,tylko ta.

org.(Tam na polu góraliczek gromada, gromada. Żadna mi się nie podoba, tylko ta, tylko ta)

Czasem trzeba jej podpowiadać kolejne słowa, ale tekst i melodie wychodzą jej znakomicie.

...i po ostatnie. Od poniedziałku siedzę w domu i nadrabiam zaległości wszelakie. Wysypiam się-nareszcie (wstaję prawie o ósmej) nigdzie się nie śpieszę. Nie myślę o fakturach, upierdliwych klientach, zimnych nogach jakie mam zawsze w pracy... takie chwilowe uśpienie.
Dobrze, że za oknem nadal słonko, choć już niedługo nie będę miała go tak wiele każdego ranka i to nie ze względu na aurę (podobno ma prószyć śniegiem dopiero na święta) ...
Powodem braku słonka będzie mój nowy widok z okien centralnie na północ.
Taram taram ...przeprowadzamy się.

sobota, 12 listopada 2011

Czekamy.

...do poniedziałku, do godz. 10.
Nie wytrzymam tego napięcia, a siedzenie jak na szpilkach pomalutku zaczyna kłuć w tyłek.
Wszystkich wierzących proszę o modły do....... o spełnienie naszego małego marzenia. Oby decyzja jaka ma zapaść była dla nas pozytywna.

czwartek, 10 listopada 2011

Marzenia (do spełnienia ?)

Dziś Luby przyniósł wieści o "rz-e-cz-a-ch" o których nawet nie pragnęłam marzyć, z obawy, że nigdy nie będą mogły być zrealizowane. Nie chciałabym zapeszać, ale ich spełnienie, może okazać się szybsze niż mrugnięcie okiem. Teraz tylko wszystko zapiąć na ostatni guzik i cieszyć się małym, wielkim szczęściem.

...już niedługo.

środa, 9 listopada 2011

*



Uwierzycie, że przez te 5 dni gdy nas nie było, gdy mieliśmy tak wiele czasu tylko dla siebie, gdy słonko świeciło tak pięknie, zrobiłam tylko 5 fotek w plenerze? Skandal, ale tak to niestety jest, gdy zabiera się tel, z pełną kartą, a żal czegokolwiek usuwać. Dobrze, że pozostały miłe wspomnienia.

PS. Jak wy wklejacie te wasze fotki, że mają tak dużą rozdzielczość.?....

środa, 26 października 2011

odliczamy...

... do wyjazdu.
Jedziemy do dziadka, daleko, nareszcie.
Nie wiem jak to będzie, decyzja zapadła nieodwołalnie.
Dziadek powiadomiony, Paula uszczęśliwiona, chomik chce jechać z nami, ja? ... jeszcze tego nie ogarniam.

poniedziałek, 24 października 2011

*

Wczoraj nie udało mi się opublikować posta.

Remont skończony, w pewnym sensie tylko, bo państwo G. tak podobała się wykonana praca, że zdecydowali się na remont kuchni, a w późniejszym czasie i pokoju.
Na przyszłość mamy zapisaną panią do wymiany drzwi, kolejną do malowania, no i big remont kamienicy, oraz postawienie garażu.... niby sielanka, byt zapewniony, ale dlaczego w portfelu nadal pustki.

Byłam z Hanką już enty raz u lekarza. Nadal ma kaszel (tylko jak wstaje po nocy i po popołudniowej drzemce) nadal mnie to martwi, a lekarka swoje: osłuchowo czysta, gardło czyste. Luźne kupki to wynik wirusa w powietrzu a ja niepotrzebnie panikuję.

Paula rozkwitła w przedszkolu, bombarduje wierszykami i piosenkami. Codziennie przynosi nowe wieści, przyjaciółki zmienia jak rękawiczki, a kusi je słodyczami. Extra przebiegłość to jej drugie imię.

Nie wiem kiedy odpocznę zaglądam prawie codziennie, ale czasu na sklecenie mądrych słów zbyt mało.

wtorek, 11 października 2011

Miłość?

-Bawiłam się dziś z Grzesiem. On jest najlepszy. Bawiliśmy się, że szok, aż mi się w głowie kręciło.
(nie wnikam, nie chcę dowiedzieć się zbyt wielu szczegółów wspólnej zabawy)

Przypominam o głosowaniu na przedszkole.
A na koniec praca wykonana na zajęciach jakiś czas temu.


Gruszka w lodówce.

poniedziałek, 10 października 2011

Prośba.

Dziś króciutko. Pewnie nie będzie to dla Was wielki kłopot. Proszę o głosy dla przedszkola mojej pociechy. Głosować można (należy) codziennie oddając głos na wybrane przedszkole. termin 30 listopad. Jak na razie jesteśmy na 3 miejscu.

Biskupice. Przedszkole nr 3 przy ul. św. Jana 8 - to nasza placówka.
-link do głosowania.

poniedziałek, 3 października 2011

Cofam...

-co robiliście dziś w przedszkolu?
-nic ciekawego, same nudy.
...po czasie...
-pani chce tylko odpoczywać i każe nam wszystko sprzątać za nią.
...
-i wiesz co mamo, jadłam dziś takie lody na ciepłe dni, wiesz?
...ale nie pytaj o to panią, to będzie nasza tajemnica.
-dobrze, to jutro przeczytam na tej karteczce z posiłkami
-yyy, no dobra, ja tylko żartowałam, wcale tego nie jedliśmy.
...
-mamo zrobiłam kupę.
-to wytrzyj pupcię,
-nie mogę musisz to zrobić za mnie, ja nie mam siły.

***

Nie wiem co mam o tym wszystkim sądzić, gorszy dzień?Czy moje dziecko się cofa?
Dodam, że Paula była dziś pierwszy dzień po kolejnej już 2 tyg. chorobie.
Nadal katarzy, ale w domu nudzi się jak mops, choroba wcale się nie nasila, czasem łagodnieje i znów jest tak jak dziś ... nauczycielka twierdzi, że mała może mieć takie tendencje nawracania przez cały rok... bajer, z Hanką będę bardziej stanowcza. Więcej hartowania, więcej wśród ludzi, więcej leków naturalnych. Za rok i ona wpadnie w ten wir (mam nadzieję) a w pracy nie możemy sobie pozwolić na absencję. Sezon letni robotniczy przeniósł się na jesienno-zimowy. Chłopaki kończą jedno mieszkanko, czekają na nich jeszcze trzy kolejne usługi. Mam nadzieję, że się uporają w tym roku (jakoś) - wyjazdu do dziadka w tym roku nie mogę już odpuścić.

***
Czytamy na noc Pafnucego Chmielewskiej. Pierwsza tak potężna książka z minimalną ilością obrazków. Paula zaciekawiona, ja hmmm oczarowana. Szkoda, że dziecko nie potrafi tak długo skupić swojej uwagi, bo 30 min. każdego wieczora to zdecydowanie jak dla mamy za mało, czytam więc sama do przodu, no i zerknęłam na zakończenie. Dobrze, że Chmielewska postarała się o kolejną część.

PS.Tranu i leków nie podaję.
Zobaczymy jak będzie z tą odpornością.

środa, 21 września 2011

Tran?

Podawać?
Poprawia odporność?
Jesteście za, czy przeciw?

wtorek, 20 września 2011

Wtorek.

Posłałam dziecię do przedszkola (Luby krzywo na to wszystko patrzał, nadal twierdzi, że to siedlisko zarazków i Paula za chwilę ściągnie kolejny katar, kaszel lub wszy... tak, tak,. Pogłoski o wszach usłyszałam w zeszłą środę... br....)

Paula zdrowa, choć nadal mówi przez nos, no i przez to mam lekkie obawy. Niestety przedszkole to taka fajna instytucja. W drodze powrotnej usłyszałam nową piosenkę i wyliczanki "siedziała róża w ogrodzie", "jestem muzykantem konszabelantem", "siedzi turek po turecku" ....
I jak tu nie posyłać dziecka jak ono takie chłonne wiedzy.

A Hania. Dziś ostatni zastrzyk, ale czekają nas jeszcze leki do końca tygodnia, nie wiem jak to przeboleję.

.... pichcę gołąbki.... co też mnie podkusiło, sama nie wiem.
Buziaki.
Czasu jak zwykle brak.

środa, 14 września 2011

Niestety...

...chora Paula, chora i Hania, z tym, że młodsza jest od dziś na antybiotyku w zastrzykach, niestety żadnych lekarstw (nawet tych słodkich syropków) nie chce brać do ust.
Zastrzyki (49 zł) w poniedziałek za leki których wcale nie zażywała (29 zł.) tydzień wcześniej na leki Pauli wydałam (46 z haczykiem) do tego cena przedszkola, ubezpieczenie, komitet, Zus i Vattenfal... budżet domowy na wielkim minusie.
M. pisałaś o siedmiu latach chudych.... kurczę mam nadzieję, że ten rok się szybko zakończy i moje siedem lat przerodzi się w te kolejne tłuste:-)

Wyszłam z domu o 8.30 wróciłam po 18.00 z nerwów i stresu czuję się tak jakbym nie spała 24h.
Ps. Przepraszam, że raczej u Was milczę, ale gościnnie staram się być na bieżąco.

piątek, 9 września 2011

Przerwa, przedszkole i dylematy.

Nikt za nami nie tęskni?...Bu....
Przerwa jak zwykle spowodowana brakiem "superaśnego" łącza.

Nasz mały przedszkolaczek pochodził dwa dni do przedszkola i załapał katar, a później i kaszel.
Troszkę mnie to martwi bo cały miesiąc (zaczynając od przyszłego poniedziałku) mam siedzieć na sklepie, J. na remontach, a Haneczką mają zajmować się na zmianę pradziadkowie. (Wielkie ukłony instytucja dziadków to jednak niezawodne przedsiębiorstwo, są na każde nasze skinienie).

Wczoraj byłam na swoim pierwszym zebraniu, maglowali nas całe 3 godz.
Wiele ostatnio w mediach w kwestii opłat przedszkolnych. Niestety nie wiem po której stronie barykady stanąć, nie mogę porównać poprzednich zasad do aktualnych, ale p. dyrektor ciągle wmawiała nam, że obecne zasady są dla nas lepsze. Nasza pociecha siedzi w placówce 8 godz. dodatkowo wykupiliśmy jej dwa posiłki i za wrzesień opłata wyniesie nas całe 255,76.
Czy to dużo, czy mało? Wszystko zależy od rodziny. Na naszym jednym zarobku, niby dużo, ale za 1,45 za godzinkę niani nie znajdę nigdzie.
No i doszło mi jeszcze kilka zmartwień. Ubezpieczenie przedszkolaka (to musowo i kasa nie taka wygórowana) ale już co do reszty to mam zastrzeżenia. Czy zakupić pakiet książek dla 4 latka (bo niby takie fajne, i w grupie można byłoby pracować) bo moje dziecko trafiło do klasy 4 i 5 latków ... czymś pani musi zająć młodsze dzieci, gdy starsze będą przerabiały podstawę programową, więc zachęca rodziców. Aaa i jeszcze komitet rodzicielski, no i fajne zajęcia z angielskiego i tańca. Skąd na to wszystko, to po pierwsze, a po drugie moje dziecko łapie infekcje, więc czy w ogóle skorzysta z czegokolwiek.
Kończę.Całus.

czwartek, 11 sierpnia 2011

Aparat w dłoń !

Biegamy z aparatem wszędzie gdzie się tylko da, no i o ile nasze akumulatorki są sprawne. Niestety tych naszych słonecznych wakacyjnych zdjęć było bardzo mało. Nadrabiamy więc zaległości.



I moje ulubione...



wtorek, 9 sierpnia 2011

Aaa... boli.

W piątek odwiedziłam mojego ukochanego dentystę. Leczę te swoje zęby już 4 miesiąc i końca nie widać. Ostatnio okazało się, że ząb który sporo czasu był już na tzw. wylocie, tego dnia doczekał końca swego żywota. Pani wyrwała i wszystko miało mieć szczęśliwe zakończenie. Niestety gdy zastrzyk zwiotczający przestał działać pojawił się ból i trzyma mnie do dzisiaj. Nie mam apetytu, posiłki rodzinie tworzę z pamięci, bo nic mi nie smakuje. Ciepłego do ust nie wkładam, przez co stałam się senna, bo moja ulubiona kawa poszła w odstawkę. Najgorzej jest w nocy, spać nie mogę, robię sobie jakieś zimne okłady, szprycują się Apapem i czekam do kolejnej wizyty (02.09)

Dziewczyny maltretują całymi dniami swoje nowe "kredki". Dziś mamy super pogodę więc pewnie wybierzemy się ze sztalugami w plener.



czwartek, 4 sierpnia 2011

After...

Dziś krótko - jutro wizyta dziadka.

***

Meble z przeceny za całe 5 zł. wcale nie były takie złe, jak początkowo wyglądało to na zdjęciu. Jak bym się "mocniej" uparła to prócz tej szafy którą dziś postawimy w pokoju dziewczynek dostałabym cały segment. Jednak mam sentyment do mebli Czarodzieja, spędziłam przy nich wiele późnych wieczornych godzin z wałkiem i kuwetką. Paula była wtedy taka malutka jak teraz Hania i bardzo chciała pomagać w całej operacji, przez co zmuszona byłam do malowania po nocach. Efekt może nie piorunujący, ale liczy się fakt, że mogę z nimi robić wiele kombinacji stawiać do góry nogami a i tak zawsze wyglądają przyzwoicie.

A co do "nowej" szafy. Nareszcie powieszę te wszystkie sukienusie w pionie, może w końcu uda mi się okiełznać ten ciągły nieład, przynajmniej w szafach u dziewczyn.

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Ach...

-...dziś wrócę później...
-...nie szykuj na mnie, odgrzeję sobie ten obiad, jedziemy na hurtownię...
-...muszę iść na pomiar, spóźnię się trochę...
-...mamy zamówienie, dziś...(tak dziś wrócisz później)

Coraz częściej zdarza mi się słyszeć te, lub podobne słowa z ust mojego Lubego. Niby wiem, że dzięki temu mamy jako taką płynność finansową, ale coraz bardziej jest mi z tym ciężej. Ta pustka w domu, ciągłe zerkanie na wskazówki zegara, wizyty z dzieckiem na rękach przy oknie i tłumaczenia, tatunia niedługo wróci. Ale to niedługo, czasem bardzo przeciąga się w czasie, a później widzę tą zmęczoną twarz, zawijanie widelcem po talerzu z prędkością światłą i kimanie na fotelu, bo niby on wcale nie jest taki zmęczony by jeszcze iść spać, ale oczy same mu się zamykają. Ostatnio więcej tematów przez telefon załatwiamy niż w cztery oczy.
Ach...

czwartek, 28 lipca 2011

Popełniłam Szarlotkę.

A więc stało się.
Moja nowa słomiana pasja rozkręciła się na całego.

Szarlotka po raz pierwszy.
Przepis zaczerpnięty z kwestiasmaku.com

Ciasto:
3 szklanki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 szklanka drobnego cukru
1 cukier waniliowy
250 g zimnego masła roślinnego (może być masło lub margaryna)
4 jajka

Jabłka:
2 kg jabłek (najlepiej szara reneta albo antonówka)
około 12 łyżeczek cukru
1 cukier waniliowy
5 -10 dag rodzynek
1 łyżeczka cynamonu

Przygotowanie:
  • Jabłka obrać, pokroić na niewielkie kawałki i razem z cukrem oraz cukrem waniliowym lekko podsmażyć, tak aby się nie rozpadły. Dodać rodzynki i cynamon.
  • Przesiać mąkę razem z proszkiem do pieczenia bezpośrednio na stolnicę, dodać 3/4 szklanki cukru, cukier waniliowy oraz masło. Całość posiekać nożem. Dodać 3 żółtka i 1 całe jajko. Zagnieść szybko ciasto i podzielić na 2 części. Zawinąć w folię i włożyć do lodówki na godzinę.
  • Jedną część ciasta rozwałkować bezpośrednio na papierze do pieczenia i razem przełożyć do prostokątnej formy. Wstawić do lodówki. Białka z 3 jaj ubić na pianę, następnie stopniowo dodawać resztę (1/4 szklanki) cukru, ciągle ubijając, aż piana będzie sztywna i błyszcząca.
  • Piekarnik nagrzać do 175 stopni. Formę z ciastem wyjąć z lodówki, wyłożyć jabłka. Przykryć ubitą pianą z białek. Na wierzch położyć drugą część rozwałkowanego ciasta.
  • Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec przez 1 godzinę (gdyby w trakcie pieczenia wierzch za bardzo się zrumienił, położyć kawałek folii aluminiowej). Po upieczeniu posypać cukrem pudrem.

Kurcze.
Jestem zadowolona.

środa, 27 lipca 2011

Kilka słów o Hance.

Jakiś czas temu Hanka uderzyła się dość mocno w tył główki (powodem było poślizgnięcie się na kafelkach w łazience) pani doktor stwierdziła, że należy dziecko uważnie obserwować czy nie ma zawrotów głowy, błędnego wzroku i wymiotów.... obserwowaliśmy.... wylizaliśmy się jakoś. Jeszcze wcześniej przez nieuwagę babci (ale przecież to takie żywe dziecko, że ułamek sekundy wystarczy) Hania nabiła sobie guza uderzając się o balkonowe szczebelki. Kilka dni temu drepcząc na czworakach podniosła głowę tuż pod stołem, było słychać wielkie bum, a później płacz.
...i tak mogłabym wyliczać w nieskończoność. Weszła właśnie w fazę ciągłego potykania, upadania, włażenia na wszystkie możliwe krzesła, taborety, stoły i szafki....a i zapomniałabym, każda szuflada, szafka, czy blat i ich zawartość to dla Hanki kopalnia pomysłów na świetną zabawę. Bardzo pragnie zrobić użytek z mąki, papierków z kosza na śmieci, kawy w kubku na stole itd. Gdy zostaje przyłapana na gorącym uczynku, włącza swoją niezawodną syrenę i WYJE...
...i kwestia spania. Po co dziecku sen w dzień, zakłada moje dziecko, i trzyma się konsekwentnie zasady, iż matki nie należy opuszczać na odległość 50cm.
Dziecko budzi się chwilę po 7 i potrafi buszować do 23 bez mrugnięcia okiem, owszem ma kilka kryzysów w ciągu dnia, ale o normalnym spaniu nie ma mowy. Matka musi wypuścić się z wózkiem w miasto, dziecko zasypia po 5 min. ale jak tu spacerować, gdy za oknem leje.

Całusy.

PS. Chodzę jak struta.Ostatnio coś od kogoś kupiłam. Zapłaciłam, a towaru ni widu ni słychu.
Szkoda, że są ludzie którzy .... ach szkoda słów.
Pomilczę sobie.

wtorek, 19 lipca 2011

"Kawinan"

Miałam dziś dziwny sen, śniły mi się koleżanki z liceum. Znalazłyśmy się wszystkie na jakiejś potańcówce z niezłym wodzirejem. Nie wiem co decyduje o rodzaju snu, bo ani o nikim w ostatnich czasach nie myślałam, ani jakoś nie utrzymuję z tymi babkami kontaktu. A jednak obrazy były bardzo realne...(Bella chyba byłaś nieźle chora, bo nie widziałam Cię pląsającej na parkiecie :-P)

Palinka (tak nazywana jest przez Hankę) często i gęsto zaczyna tworzyć swoje nowe wyimaginowane słówka. Dziś w zabawie dostałam do zjedzenia upieczoną - smakowitą renklodową galaretkę Kawinan (niebo w gębie, mówię wam) ...

Z wieści przyziemnych.
Otwieramy dziś drugi sklep. Tym razem z samym drewnem. Boję się bo towar dostaliśmy na kredyt, lokal jest raz droższy od tego w którym aktualnie zasiadamy, ale skoro standard wyższy, to i cena idzie w górę. Wydatków znów mamy więcej, ZUS upomina się o swoje no a my od pierwszego do pierwszego. Podobno najpierw trzeba włożyć ,by później czerpać zyski.... oby to później było jak najszybciej.

I na koniec.
Piątkową wizytę mogę zaliczyć do udanych. Dziadek gdzieś tam w między czasie zdążył wypić kawę, na dzień dobry został zaproszony do oględzin małego pokoju, usiadł, i już nie ruszył się do końca odwiedzin. Były ustawianki z klocków, budowle podwodnego królestwa, żółte domki, opowiastki o grupie biedroneczek, przegląd książeczek i nazewnictwo wszystkich pluszaków.
Dziewczynki dostały zestaw nowych bajek wierszyki-opowiadania-legendy (wydanie 2011) fajną książkę o podstawach rysowania, pluszaka Kociaka któremu nakazano miauczeć non stop, i pachnącą laleczkę bobasa w ludowym ubranku.
Pamiętam, że ojciec zawsze miał gest do wydawania pieniędzy. Na szczęście albo sam trafił albo ktoś dobrze mu doradził, bo zabawki i książki bardzo przypadły dziewczynom do gustu.

Całusy*

piątek, 15 lipca 2011

Och...

Spotkałam Go..., po ponad 6 latach, w autobusie wiozącym mnie ostatniego dnia do pracy. Dziwne uczucie, bo niby od czasu do czasu myślałam, jak wygląda, co aktualnie porabia, jak się miewa na zdrowiu..., a z drugiej strony wcale nie przeszkadzał mi brak ciągłego wścibstwa w moje życie, nadmiernego pouczania i ostrzegania, że skończę tak czy owak, że decyzje jakie podejmuję na pewno nie doprowadzą do dobrego rozwiązania.
Ponad 6 lat temu, nakazałam Mu trzymać się ode mnie i mojej rodziny z daleka, wytrzymał aż do ostatniego piątku.
Teraz mam motyle w brzuchu, bo za 4 godziny przyjdzie do mojego domu, spotkać się ze mną i swoimi wnuczkami. Boję się dzisiejszego popołudnia, boję się tego co mam mu do powiedzenia i tego co już zawsze pozostanie we mnie. Czasem mam marzenie by móc obudzić się z pustą głową i rozpoczynać na nowo relacje łączące mnie i (aż trudno mi to słowo wypowiedzieć) Tatę.

I na koniec pocieszają mnie słowa pewnej bardzo przyjaznej osoby.
Naprawdę mocno Gosiu trzymam kciuki, by było dużo prościej i mniej konfliktowo niż kiedyś. Czasami łatwiej ludziom docenić coś, kiedy to stracą. Mam nadzieje, ze doceni ,ze wyciągnęłaś do Niego rękę i skorzysta z okazji ,by budować kontakt jako dziadek, a gdzieś po drodze i jako ojciec.

Oby miała rację.

sobota, 2 lipca 2011

Przyszedł czas na pupila.

Przedstawiam Wam nowego członka naszej rodziny.

Oto:
TROCINEK

piątek, 24 czerwca 2011

10 lat.

Gdybyśmy przyrzekali przed "Najwyższym" dziś obchodziłabym swoją cynową rocznicę.
Nie wiem gdzie te lata nam minęły i wiecie co dobrze, że mamy dzieci, bo czasem ciężko ze sobą wytrzymać. Z mojego punktu widzenia, chłop ma wiele wad i chyba z dnia na dzień co raz więcej mi przeszkadza, a może to ze mnie większa zrzęda się zrobiła, a nie z niego bałaganiarz.
Nie, nie, żartuję, sielanka u nas na maxa:)
Nie świętujemy, nie będzie uroczystej kolacji z afrodyzjakami i nocnym przytulaniem, ale i tak czuję, że mam przy sobie wszystko co najlepsze.
Aaa zapomniałabym dostałam prezent kryształowy, ale o nim może innym razem.

Na koniec pierwszy wspólny daleki wyjazd
- Most Karola -
było cudnie
Wybaczcie za jakość kliszy


Całusy*

piątek, 17 czerwca 2011

Tworzymy.

Zbliżają się dni świętowania, dzień TATY i zaległe urodzinki Paulinki. Wymyśliłam sobie, że zrobię coś sama od siebie, kupię produkty i wykonam, a co mi tam. Niestety pozostawanie w konspiracji nie wychodzi mi najlepiej, bo zawsze ktoś o czymś się dowie. Jak nie o kleju na gorąco który chciałam pożyczyć, "a po co ci to" lub o barwnikach spożywczych, "nie proszę panią, nie mamy, ale mogę sprowadzić odpowiedni kolor, a do czego to będzie wykorzystane?", po słowa "mamo, co robisz...? aha....OK, to będzie nasz sekret. Nic nie powiem tacie", wytrzymała do wieczora, "Tato robimy przyjęcie nocne, to znaczy taką imprezę wiesz."... no genialnie.

A tak po za tym, to chodzę ze ścierką i sprzątam, efektów nie widać. Zrobiłam też (którą to z kolei już?) segregację ubranek, z nadzieją, że mi miejsca przybędzie. Niestety nic z tego. Nie wiem, skąd mam te wszystkie gatki, bluzki, sukienusie, a i tak w chwilach ważnych dziewczyny nie mają w co się ubrać.

....i na koniec diabły dwa....


wtorek, 14 czerwca 2011

Neta niet.

Witajcie.
Tak naprawdę nie wiem od czego zacząć.
Mam ogromnie wielki utrudniony dostęp do internetu, nasza radiówka szwankuje, co owocuje słabym łączem, wrrr. Nie było mnie (nas) przez co kompletna cisza u mnie i u was. Wyjechałyśmy sobie na 2 tyg. do dziadków, nasza cisza byłaby dłuższa, jednak Paula dostała jelitówki i musiałyśmy przedwcześnie wracać.
****
Paula przeżyła swe 4 urodzinki tylko w gronie babć. Ja akurat przez cały tydzień chodziłam (jeździłam) do pracy, Luby tego dnia też nie mógł przyjechać do córki. Skończyło się na wielkim całusie oraz małym skromnym prezencie kupionym w wielkim pośpiechu pomiędzy przesiadkami autobusowymi. A wcale to nie miało tak wyglądać.
***
Niestety naskrobać nie mam dziś już więcej czasu. Sukcesywnie postaram się być częstszym gościem, zarówno u was jak i tutaj.
Dziękuję za Waszą pamięć.
Całuski.

poniedziałek, 23 maja 2011

sennie...

Jakby mi ktoś proszków nasennych dosypał.
Choruje Hania, choruję Ja, reszta rodziny jak na razie jakoś się trzyma.

***

-mamo a jak dorosnę i urodzę swoje dzieci to będę ich mamą?
-tak słonko
-a ty będziesz ich babcią?
-tak
-i dalej będziesz moją mamą?
-tak
-i będziesz mi dalej robić picie?
-?! :-)

Pozdrawiam bardzo sennie.

poniedziałek, 16 maja 2011

Bliżej....

Zbliżają się 4-te urodziny mojej córki. Z roku na rok wypadałoby wykazywać się coraz większą kreatywnością i nie chodzi mi tu o prezenty, bo te jak na razie cieszą w każdej postaci i też jak kto woli formie. Bardziej chodzi mi o zorganizowanie tak tego ważnego dnia, by pozostał w pamięci na dłużej. Pomysłów mam sporo jednak nie wszystko da się zmieścić na 20m kw. A po za tym często wygląda to podobnie... zastawiony stół ludzie siedzą przy nim jak na stypie, a dzieciak nudzi się w swoim pokoju.

Dziś podczas porannego zmywania naczyń (czasu jest sporo) wpadł mi do głowy fajny "chyba" pomysł zorganizowania tej uroczystości na działce dziadków. Lokalizacja byłaby o niebo lepsza dla części gości ze względu na bliskość miejsca zamieszkania..

Bella jak sądzisz nawet Wasz czworonóg mógłby zawitać:)
Pozdrowienia dla obserwatorów.

Dopisek.
Tak jakoś bez składu i ładu zakończyłam.
Wracając do imprezy. Kurczę marzy mi się takie "kinder party" z kolorowo zastawionym stołem, a na nim smakołyki w postaci samych słodkości, takich do zemdlenia, takich na które na co dzień nie pozwalam w tak wielkiej ilości (rozumiecie o co chodzi) oraz wspólnymi zabawami. Jakieś ciuciubabki (widzicie wujka z chustką na oczach?) lub poszukiwania jajek niespodzianek w zakamarkach ogrodu, i jeszcze masa innych pomysłów... tylko czy "dorośli" choć na chwilkę chcieli by poczuć się dziećmi i przyłączyć do wspólnej zabawy.


Całusy*

sobota, 14 maja 2011

Słoneczna sobota.

Dziś słonecznie i oby tak pozostało przez calutki dzień.

W planach popołudniowe grilowanie....
i zabawa na świeżym powietrzu do samego wieczora.

czwartek, 12 maja 2011

Czwartek.

Tak bym chciała napisać dużo (w moim odczuciu to raptem kilka sensownych zdać) ale nie potrafię. Czyżbym się wypaliła kompletnie?. Nie, to nie to. Gdy wychodzę z dziewczynkami na zakupy (a robimy je codziennie) mam głowę pełną pomysłów, po drodze dzieje się to i owo o czym mogłabym TU zrelacjonować, Paula nawija jak taka katarynka z tym, że jakby miała swój utwór włączony non stop. I pojawiły się ponownie (tym razem już w pełni świadome) a DLACZEGO.... jak ja tego nienawidzę. No bo raz można, owszem, kilka razy nie zaszkodzi żadnej ze stron, ale ona robi to z pełną premedytacją i tym swoim zawadiackim uśmieszkiem na ustach, ach życie.
No więc o czym pisać, bo nie o sobie, wszystko już wiecie. Marzenia, plany, życie codzienne, kilka obaw o jutro te lepsze i gorsze, ale wszystko jakby toczy się odpowiednim torem. Nie ma zgrzytów choć i uniesienia jakoś odeszły na dalszy plan. Naszą sypialnię skutecznie okupuje Hanek, który jest małym cyborgiem i lubi wystawiać naszą cierpliwość na wielkie próby. Chodzi spać grubo po 22. oczywiście zasypia w naszym łóżku, kotłomasząc się jakąś godzinę przed zaśnięciem, później tak ok. 3 nad ranem robi wielki lament w swoim łóżeczku i już do rana śpi między rodzicami, ach życie.
Mogłabym jeszcze o sąsiadach co nieco, ale jak na razie o dziwo nie ma między nami pola do kłótni (a z moim charakterem o to nie trudno).
A i wczoraj uległam, dałam Hanulkowi pół rogala (pszennego z makiem) nie mogę patrzeć jak to moje dziecię patrzy na mnie i woła, że chce to czego jej nie wolno. Głupia matka, dała się skusić na niedozwolone. Zobaczymy jak to się odbije na zdrówku.

Piachowe Panienki

poniedziałek, 9 maja 2011

Sezon "piachowy" uważam za rozpoczęty.

Należało się troszkę do tego wszystkiego przygotować, ale pierwsze efekty już są.


A dziś dostarczą nam nowy piasek:)

piątek, 6 maja 2011

Super-Woman.

Posprzątałam (całe mieszkanie)
Prałam
Zmywałam (skąd się biorą ciągle brudne naczynia?)
Robiłam zakupy (naprawdę duże zakupy!)
Kalendarz odliczający gotowy (o nim innym razem)
Był też czas na przygotowanie obiadu
... i oglądanie "Dzwoneczka"
Czeka sterta ubrań do wyprasowania
i naczynia do pozmywania (znowu?)

Nie wiem jak to robię, ale dziś mam multum energii.

Może potrzebujecie pomocy?
Wpadnę :)

środa, 4 maja 2011

Jestem sobie....

....przedszkolaczek.
Nie grymaszę i nie płaczę.
Na bębenku marsza gram.
Ram tam tam, ram tam tam.


Dziś zawiesili listę dzieciaków. Buzia śmieje mi się od ucha do ucha, booo... moje dziecko dostało się do przedszkola. Nie wierzę, po prostu nie wierzę. Obdzwoniłam już całą rodzinę i od dziś odliczamy dni do 1-go września.

piątek, 29 kwietnia 2011

29.04.

Dziś są moje urodziny :-) Życzenia mam bardzo przyziemne, gdyż najważniejsze jest zdrowie i siła na kolejne latka. Wcale nie czuję się staro, nie jest mi przykro, że czegoś tam nie osiągnęłam, że brakuje mi tego i owego. Cieszą uśmiechy dzieci, zdrowie najbliższych, słońce za oknem.

A dziś... podobno 2miliardy osób będzie siedziało przed TV. I ja podzielę ich los. :-)
Całusy dziewczęta. Przepraszam, za ciszę u Was.

sobota, 23 kwietnia 2011

Alleluja :)

Wesołych Świąt

czwartek, 21 kwietnia 2011

Przedświątecznie.

Prace ręczne trwają, a czasu pozostało nam niewiele.
Paula nie bardzo lubi zabawy z klejem, lecz dla dziadka K. zrobiła wyjątek.
Powstała kartka którą wysyłamy szybciorem (miejmy nadzieję, że dojdzie na czas)

Całusy.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

piątek, 15 kwietnia 2011

7godzin

Tyle zajęło mi przemeblowanie (po raz enty) pokoju dziewczynek. Nadal nie jestem zadowolona z efektu końcowego, ale jak dopracuję szczegóły to "może" się pochwalę efektem płodzenia.
Paula zadowolona, Hani wszystko jedno, Luby no cóż powiedziałam mu przez telefon, a reakcji na żywo troszkę się obawiam.
Całuski.

sobota, 9 kwietnia 2011

To już jutro.

Mimo, że zbliża się ważna data,
każdy będzie przeżywał swój 10 kwietnia na inny sposób.
My hucznie świętujemy ten dzień ...

Jutro 75 urodziny dziadka J.


Miłego weekendu dziewczyny:)

środa, 6 kwietnia 2011

Jej forma.

-Nie biegaj!
-Mamo, ale ty nie rozumiesz...
Jak będę biegać, to będę mieć wszystko: odporność, dzielność, minerały i wartości odżywcze.

Zapisałam Paulę do przedszkola (wybrałam tylko 2 placówki najbliżej położone naszego zamieszkania) szanse na przyjęcie jak to określiła pani dyrektor, mam marne ... nie ma to jak dobrze wiedzieć na czym się stoi.
No ale czekamy, liczę na mały cud.

wtorek, 5 kwietnia 2011

O tym i o tamtym.

Jak już sobie wymyśliłam pisanie, to kłody pod nogi mi rzucają.... Literka "z" mi się blokuje na klawiaturce. Bębnię i bębnię w nią, a ta oporna jak osioł.
Wczoraj miałyśmy maraton po za domem, do południa zakupy i mały spacer, później myk na obiad, który upichciłam z samego rana, a po obiedzie na plac zabaw.
Hania uwielbia piasek. Sadzam szkraba do korytka i mam go z głowy na ho ho. Paula w tym czasie bryka po wszystkich możliwych kątach. Wcześniej myślałam, że będę mieć z nimi większy kłopot, że będę musiała pilnować bardziej Pauliny, gdy w tym czasie Hania będzie skazana na siedzenie w wózku, ale diabeł nie okazał się aż taki straszny.

Bilans wizyty babci.
Na + (umyte okna, powieszone firanki, posprzątany pokój dziewczynek, przynajmniej na godzinę, wyprasowana sterta ubrań, brak dzieci przez 3 godziny-ta błoga cisza w uszach bezcenna)
Na - (siostry opędzlowały moją lodówkę i puszkę z ciastkami, oj pamiętam te małe niejadki, a teraz pannice wnet większe ode mnie, jedna nawet i cięższa he he)
Czekam na kolejną (oby jak najprędzej) taką sobotę.

Miny Pauliny


Grzywiasta Hania

Do jutra Pa:)

sobota, 2 kwietnia 2011

Dlaczego...

***
-Mamo!
-Tak?
-Dlaczego tata nie trafi do tego miejsca (Paula patrzy na stronę główną bloga)
-Nie wiem, może dlatego, że nie wie o tym miejscu?!
- Nie! On przecież jest mężczyzną, a tylko kobiety tu trafiają, wiesz?!
-Aha.
No to się wyjaśniło.

A tak serio, to coraz częściej miewamy poważne rozmowy. Perełki słowne w zdaniach złożonych (wielokrotnie) zdarzają nam się niemalże co chwila. Musiałabym nosić jakiś kajecik na szyi i zapisywać te zdania, lub posiadać dyktafon który nagrywa non stop.

***

Żyję dziewczyny, tęskniłyście?
Przerwa taka długa, hmmm, sama nie wiem czemu, jakoś bywam na necie dzień w dzień, ale ciężko otworzyć paszczę do ludu. Wybaczcie kobitki kochane.
Dziś odwiedziny babci A. i dwóch cudownych nieletnich ciotek, Paula chodzi od rana i smęci kiedy wreszcie przyjadą. Ach ten mój niewyparzony język, czasem warto pozostawiać pewne wieści w tajemnicy.

Angel jeśli tu zaglądasz.... przesyłkę wyślę oj wyślę, choć wybieram się na tą pocztę jak sójka za morze.

środa, 9 marca 2011

Marzenia.

Na razie to ja bym chciała by było o tak....


...lub tak....
...i ewentualnie na zakończenie to o tak...


Nawet największa wygrana w lotto nie byłaby w stanie spełnić moich marzeń. Wiem, że nie można mieć wszystkiego, ale patrząc na te wszystkie fotki pięknych wnętrz jakie wynajduję w necie, ni w ząb nie potrafię pojąć jak można utrzymać taki ład i porządek.

Bardzo bym chciała mieć taki domek jak np u Green Canoe . Jednak jak się chce to można. Ma ktoś może namiary na jakąś dobrą wróżkę?

PS. Przepraszam, za ciszę u was, podczytuję, ale z komentarzami lipa. Hania ma okres wyżynania się kolejnych ząbków i każe się nosić na rękach non stop co troszkę utrudnia "pracę" przy komputerze. Tego posta pisałam 3 godziny. Całusy.

sobota, 26 lutego 2011

A najczęściej bywa tak.

Dzieci czymś zająć należy więc...

kartka, kredki, szablon i....zaczynamy.


Jeszcze tylko nożyczki

i... et voilà.


Całusy weekendowe.