wtorek, 29 czerwca 2010

I co z tego, że ...

Wstałam. Aby nie było, że leniuchuję i inni muszą zrywać się o świcie (ja mam pobudki o 1 i 4) nawet nastawiłam sobie budzik, choć nie był potrzebny ... Hanka z przemiłym uśmiechem na ustach już po 5 miała dość spania.
Ambitne plany miałam na dziś, miałam bo jeśli ma się dzieci mienie odchodzi na dalszy plan. Staram się więc pogodzić wszystko i wszystkich. Od rana ogarniam dom, wczoraj miałam lenia (to chyba przez tą pogodę) ... oczywiście kosz z praniem przebiera - dziewczyny chyba wystawiają mnie i pralkę na próbę,
z jaką częstotliwością potrafimy współpracować.
"Częstotliwość określa liczbę cykli zjawiska okresowego występujących w jednostce czasu.
W
układzie SI jednostką częstotliwości jest herc (Hz)"
... fizyka się kłania brr.

Więc co z tego, że planów multum, jeśli ich realizacji brak. Niestety nie tylko na polu dom mnożą się problemy. W pracy ostatnimi czasy również jakaś recesja niestety. Ambitna realizacja remontu mieszkania klienta odwleka nam się w nieskończoność. Niestety nikt za 2 koła nie chce pracować, a kafelkarz do łazienki potrzebny (jakby to ująć) na gwałt.
Doszedł nam jeszcze wydatek wymiany łożysk w samochodzie, niestety grat nam się sypie i jak skarbonka łapie każdą kwotę - niestety pomalutku znów będzie trzeba pomyśleć o wymianie sprzętu, bo to coś już długo nie pociągnie.
Oby lipiec był (...) no tfu, tfu, nie chciałabym zapeszać.
Buziaki*

poniedziałek, 28 czerwca 2010

27 czerwca 2010

Nasz problem z komputerem trwał ponad trzy dni, na szczęście dziś rano Luby zdołał opanować sytuację. Potraciłam jednak wszystkie kontakty i zapisane stronki wrr.

Wstałam dziś po 7, ale do teraz oczy mi się kleją i zajęcia nie potrafię sobie znaleźć. Patrzę na pozostałości po wczorajszym Dniu ... Mufinki ... mmm ... te bananowe najwspanialsze ...
Dziękuję M :*

Wczorajszy bardzo ważny dzień dla naszej Hani minął mi zaskakująco szybko.
Mała wytrzymała grzecznie całą uroczystość w kościele, tatuś też wytrzymał, nie straszne mu były wszelkie wygibasy różowej damy oraz podgryzanie palca,
co zaowocowało taram, taram, taram, małą szpileczką.
Mamy pierwszy ząbek - prawa dolna jedyneczka :)

Za oknem dziś buro,
a wczoraj była cudowna słoneczna letnia pogoda.
Nie wiem jak to się stało, ale wszystko co sobie zaplanowałam i o co pocichutku tam w serduchu prosiłam, spełniło się w 100%.
Takie dni jak wczorajszy chciałabym by zdarzały się każdemu każdego dnia.
Buziaki:*

piątek, 25 czerwca 2010

9 lat minęło jak jedeń dzień.

Jak tak patrzę na tą datę, to jakoś tak staro się czuję.
Mamy za sobą lata lepsze i gorsze ... Prawdę powiedziawszy z roku na rok jestem mniej wylewna i nie potrafię tego wszystkiego ładnie ubrać w słowa ... ale wiem (oboje wiemy) że gdyby nie ten wyjazd do Brennej i miłość do Metalliki pewnie by Nas tu i teraz nie było.
:*

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Dzieje się.

Weekend nam minął troszkę tak jakby na wariackich papierach, bo staramy się (Luby się stara) stworzyć ekipę na remont mieszkania. A że inwertor to kasiasta i bardzo wymagająca osoba, musimy przedstawić niezły i satysfakcjonujący go cenowo kosztorys pracy. Dziś dogrywamy ostatnie szczegóły i praca się zacznie. Uff jak dobrze, bo kasa ze sprzedaży w sklepiku w tym miesiącu na granicy wielkiego "B".


Praca wre także i w domku. W łazience pojawiła się nareszcie szafeczka pod umywalkę, w końcu jakoś uporządkuję sobie rzeczy, bo jak na razie wszystko stoi na wierzchu co mnie niezmiernie denerwuje.

A dziewczynki jak zwykle kochane do granic możliwości.

czwartek, 17 czerwca 2010

To coś.

-Czego tu szukasz?
-Czegoś. Jak znajdę to Ci powiem.


środa, 16 czerwca 2010

O Hance :)

Hanka nam się rozszalała. Noc mieliśmy niestety nieprzespaną, maleńka spała z nami, jednak czuwaliśmy nad nią na przemian, wszystko najprawdopodobniej z powodu wyżynających się ząbków. Spulchnione dziąsełka, ciągły ślinotok, rozdrażnienie, brak apetytu to teraz codzienność naszej Haneczki. Już nie pamiętam kiedy Pauli wyżynały się ząbki, ale na pewno później, dużo później. Przy Hani wydaje mi się, że wszystko następuje po sobie jakby szybciej i intensywniej.
Doszła nam już jakiś czas temu nowa umiejętność, mianowicie przekręcanie się na brzuszek. Początkowo tylko w jedną stronę (na prawo) można ją było obłożyć poduszkami i mała grzecznie leżała. Ostatnio jednak ćwiczy coraz wytrwalej i z łatwością dwu sekundową obraca się raz z jednego, raz z drugiego boczku. Teraz ma manię leżenia na brzuszku, nawet spać tak uwielbia, porównując ją ze starszą, to są jak dwa oddzielne bieguny.Ciągle czytam o zachowaniach dzieci urodzonych w tym samym miesiącu, dziewczyny czasem przesadzają z dbałością o swoje pociechy, ale to chyba przypadłość pierworódek, które zwykle martwią się każdym kichnięciem, brzydką kupką, czy karmieniem co trzy godziny.
Najbardziej przeraża mnie ten zbyt szybko upływający czas. Gdy byłam w ciąży pragnęłam szybkiego rozwiązania, odliczałam miesiące i dni. Teraz marzę o wstrzymaniu czasu, moje maleństwo rośnie w zastraszającym tempie. Co dzień pokazuje nam jak ładnie potrafi się uczyć, przyswaja nowe umiejętności i pięknie i zdrowo się chowa (co chyba najważniejsze) ...

poniedziałek, 14 czerwca 2010

No i po imprezie.

Przyjęcie urodzinowe minęło nam wyjątkowo szybko. Ani się nie obejrzałam a po kolei wszyscy opuszczali nasze cztery kąty. Nauczka na przyszłość - zacząć wszystko minimum godzinkę wcześniej.
Oto zamówiony torcik jeszcze przed podaniem.
Rok temu kompletnie zapomniałam o fotkach z urodzin małej, w tym roku obiecałam sobie, że drugi raz tego samego błędu już nie popełnię.

Paulinka dostała śliczne prezenty, tu nurkuje w poszukiwaniu czegoś cennego na dnie torby.


W niedzielę zrobiliśmy Jej kolejny prezent i wybraliśmy się na małą wycieczkę.




Najmilej wspominała największą z atrakcji,
mimo pierwszej nieudanej próby zjazdu i lądowaniu na twarzy.




Mogę z czystym sumieniem przyznać, że ten weekend należał do bardzo udanych.
Buziaki.

czwartek, 10 czerwca 2010

Czas ucieka.

Do imprezy urodzinowej pozostało już niewiele czasu, a ja nadal nie wiem co mam serwować.
Jak na razie (co najważniejsze) zamówiłam torcik - odbiór w sobotę a Paula trąbi mi na około,
że już chce te świeczki dmuchać. Cierpliwości dziecko, cierpliwości.

Wczorajsze zakupy - udane, choć nie kupiliśmy tego co pierwotnie planowaliśmy.
Niestety hulajnoga jaką wymarzyła sobie mama była zrobiona z (jak to określić) badziewnego materiału, więc postawiliśmy na zabawki. Wujcio się wykosztował, chrześnica najważniejsza.

Dziś odwiedziła nas Chrzestna Hani bardzo miłe przedpołudnie nam się wyklarowało. Dom jakoś ostatnimi czasy ciągle ktoś nawiedza i dobrze, bo dziewczyny bardzo lubią towarzystwo a sama mama i wieczorowy tatuś im już nie wystarczają.
Od słowa do słowa i umówiłyśmy się na kolejne pogaduchy tym razem połączone z zabawą w Fikolandzie, grzech się przyznać, ale jeszcze nas tam nie było.

środa, 9 czerwca 2010

Fotek brak :(

Coś szwankuje mi aparat a mania robienia zdjęć mnie ogarnęła
(kurczę czy ten chochlik nie może się od nas odczepić... wrr)
Dziewczyny śpią o dziwo, dzięki temu mam chwilkę wolnego.
Pranie nastawione, obiad ugotowany... weny do pisania brak.

Hanka rośnie jak na drożdżach, pozycja leżenia na brzuszku najbardziej ją satysfakcjonuje i mało tego, potrafi nieźle się nagimnastykować a cel swój osiągnie. Oglądanie świata jest bardzo pasjonujące - za nic w świecie nie chce leżeć w pozycji horyzontalnej - a po ostatniej 4 dniowej wizycie u dziadków, Mała polubiła noszenie. Babcia uwielbia rozpieszczać wnuki, no i dziecko załapało co należy zrobić by znaleźć się na rękach.

Teraz mam nie lada kłopot z oduczaniem.
Kolejna tak długa wizyta odwołana (dziecko musi wiedzieć kto tu rządzi)
Popołudniowy najazd na sklepy z zabawkami
(coś tej solenizantce należy sprawić)...
Buźka.

wtorek, 8 czerwca 2010

Urodzinowo.

Trzecie urodzinki mojej Pauli.
Nawet nie wiem kiedy te latka minęły.
Moja dziewczyna jest bardzo samodzielna,
odpowiedzialna i chętna do pomocy.
Przywitałam ją dziś wielkim całusem
i kanapkami z nutellą w kształcie serduszek.
Impreza urodzinowa dopiero w weekend.