sobota, 30 listopada 2013

Mam to gdzieś.

Dziewczyny oglądały dziś bajkę z morałem, w pewnym momencie padło zdanie "a złote góry wujka mamy gdzieś" ... zaczęłam tłumaczyć Pauli znaczenie "mieć coś gdzieś" ... w pewnym momencie Hanka  stwierdziła:
- Jak przyjdzie Mikołaj do mojego przedszkola i da mi następnego Anatola (to jej ulubiony miś przytulanka)*  to powiem mu, że mam to gdzieś.

Dzieci... zazdroszczę im tej prostoty patrzenia na świat.

czwartek, 28 listopada 2013

33 dni

...tyle pozostało do końca (cholernego) roku.
Hanka chora, niby nie groźnie bo bez antybiotyku, ale do przedszkola nie chodzi. Instytucja babci niestety nieosiągalna, zazdroszczę tym co mają babcie na wyciągnięcie ręki, niby wtrąca się w życie, ale w potrzebie zawsze jest przy nas, u mnie to nie przejdzie.
Paula trzyma się dzielnie choć przebąkuje o bolącym gardle, chodzi do szkoły, Szkoła to święte miejsce, jej wychowawczyni to guru, znowu jest dyżurną, zbiera guziki, uwielbia liczyć nie lubi kaligrafii...i znowu ją wysypało (AZS nadal w formie - My walczymy) leki drogie, zastanawiam się czy nie uderzać do instytucji Mops-u o jakieś zapomogi.
Koszmar.
Czy tylko ja borykam się z totalną niemocą?

środa, 6 listopada 2013

AZS. Nasz nowy "wróg".

O AZS więcej (kompleksowo) TU* po testach i wywiadzie pani dr. alergolog zakwalifikowała nas do leczenia. Powinnam odetchnąć z ulgą, ale nie mogę, śledząc książeczkę zdrowia Pauliny wychodzi na to, że już w grudniu 2011 (gdyby moje przypuszczenia zostały "usłyszane" przez lekarza pierwszego kontaktu) córka otrzymałaby status atopika. Niestety jej ciągłe nawracające choroby górnych dróg oddechowych, za każdym razem leczone (podleczane) antybiotykiem wyciszały AZS w tym roku już po wycięciu trzeciego migdała obiecałam sobie, że pójdę do lekarza w ostateczności i będę bronić się rękami i nogami przed podaniem kolejnej dawki antybiotyków...no to przyplątały nam się ze zdwojoną siłą wykwity na dłoniach, nogach, liszaje wokół ust, obrzęk oczu, zaczerwienione spojówki, później pokrzywka i tak po nitce do kłębka stanęło na AZSie. Najgorsze jest to, że pani dr. nie gwarantuje wyleczenia, dziecko musi samo nabrać odporności, możemy łagodzić świąd lekami sterydowymi, maściami, kąpielami, olejować skórę, ale ona zawsze już z tym pozostanie.Czytam różne fora internetowe i dziwię się mojemu dziecku, że tak dobrze to wszystko znosi, ludzie opisują straszne przeżycia i podobno uczucie swędzenia jest niemiłosierne.

Z dobrych wieści Paula zajęła III miejsce w szkolnym konkursie na Tuwimową Kukiełkę, dostała dyplom i nagrodę książkową, praca była samodzielna tylko w klejeniu i montażu patyczka musiałam dopomóc.teraz czeka nas etap wojewódzki.
Jako jedyna z klasy jest objęta jakimś dodatkowym programem nauki zapamiętywania - dostała wytyczne od wychowawczyni - mamy w swoim otoczeniu szukać homonimów, a że Paula jeszcze pisać dobrze nie potrafi, ma te homonimy rysować w swojej stworzonej nowej księdze. Fajna zabawa ale i trochę pracy.
Szkoła jest spoko - nawet dla sześciolatków:-)

Hanka nadal przedszkole omijałaby szerokim łukiem - gdyby tylko mogła...widać, że przedszkola nie lubi.
Nie bawi się z innymi dziećmi, nie ma koleżanek, choć chętnie opowiada o innych co robili, jak się bawili, kto był niegrzeczny, a kto płakał, kto się zmoczył na leżaku, a kto wylał zupę....wszystko wiem, choć ona chodzi tam jako obserwator a nie uczestnik grupy. Smutne to ale niestety prawdziwe.

Jakieś dobre rady ktoś ma.....chłonę wszystko, jak gąbka.
Pozdrawiam.

piątek, 11 października 2013

Immunitet

Na okienku (lekcje religii) Paula przerzucana jest do innych klas, ostatnio wpadła do 4 klasy a tam chyba na Historię lub Polski  ...
-Mamo co to jest immunitet?
Po wyczerpujących tłumaczeniach dziecko zaspokoiło swoją ciekawość ...następnego dnia rano w szatni przedszkolaków trafiłyśmy na "niegrzeczne siostry bliźniaczki"*
-Mamo widziałaś nawet na mnie nie spojrzały, chyba się Ciebie boją :)
-możliwe...
-Jesteś moim immunitetem.

*bliźniaczki dokuczają mojej córce, sprawa pomału wymyka się spod kontroli, zostało wszystko zgłoszone do wychowawcy, czekamy na lepsze czasy.

piątek, 13 września 2013

II tydzień

Szybko...tak mijają nam dni i tygodnie. Przed chwilą ubierałam je pierwszy raz do przedszkola i szkoły, pełna obaw jak to z nimi będzie, dziś mija nam drugi tydzień...o dziwo z lekkim katarem i kaszlem, ale 100% frekwencją. Powiedzieliśmy sobie, że się nie ugniemy przed lamentami i "podkówkową" minką młodszej, Mała ma huśtawki nastrojów z jednej strony chce zostać ze mną lub abym ja siedziała z nią w przedszkolu, płacze zanosi się przekraczając próg przedszkola, z drugiej strony jak po nią wracam, pyta czemu tak szybko, że ona nie zdążyła się pobawić...mało mówi o swojej wychowawczyni (pani Kasi) pewniakiem jest to, że nosi im obiadek;p i nic po za tym. Hania w przedszkolu (z jej relacji) niczym się nie bawi, siedzi w kącie, nie je, nie śpiewa, nie ma koleżanek...a jak zasypiamy słyszę słowa:" wiesz, fajnie było dziś w przedszkolu" ...
Paulina - czy może być aż tak idealnie?:) wpasowała nam się sześciolatka w grupę, wczoraj wybierała przewodniczącą klasy, musiała pani na ucho mówić imię kandydatki...zna kilkoro dzieci z imienia i nazwiska, była przez cały tydzień dyżurną razem z Beatką, (o Beatce słyszę często, puki co same pochlebne słowa, a no i to, że ma brata Piotrka jest on uczniem tej samej klasy jednak leży w szpitalu, choruje na serce - podobno mają taką akcję klasową, gdzie piszą laurki dla tego chłopca, a on im odpisuje, na zebraniu klasowym gdy wychowawczyni mówiła nam o jego przypadku, jakoś tak smutno się zrobiło, życie zaskakuje) ... zadania odrabia na świetlicy, zjada wszystko na stołówce, dziwi mnie to, bo to przecież niejadek i trzyma się dzielnie, z katarem walczy, chyba wrzesień zapowiada się bez antybiotyku (to pierwszy taki wrzesień w jej życiu) ... jutro zapowiada się piknik na terenie szkoły dla mieszkańców dzielnicy i uczniów placówki, liczę na lepszą pogodę, my pójdziemy nawet w kaloszach.

piątek, 6 września 2013

Chcieć...

Pierwszy tydzień za nami.
Byliśmy pełni obaw, w sumie nadal jesteśmy.
Paulina dzięki "dobremu wychowaniu" w przedszkolu na luzie przeszła w etap pierwszoklasisty.
Oczywiście nie mogła doczekać się "łażenia po krzakach"
-Mamo dziś znów nie łaziliśmy po krzakach, ubierz mnie na jutro na sportowo bo pani powiedziała, że będziemy łazić...
-Ja myślę, że nie miała konkretnie na myśli "krzaków" raczej spacery po dworze,
...w każdym bądź razie, wszytko co mówi pani jest święte :)
Córka jest dzieckiem świetlicowym i jada obiady w stołówce, na nasze pytania jak było na świetlicy odpowiada że super , a obiadki Ci smakują , oczywiście... chyba nie muszę się martwić.
Jedynym mankamentem jest dla mnie rozpisanie zajęć religii w szkole, ale z tym, odkąd pamiętam był problem w oświacie nic się na przestrzeni lat nie zmieniło. Córka na religii ma okienko - aby dzieci nie pozostawały na korytarzu ( o dziwo jest ich kilkoro - w przedszkolu była sama) są zaprowadzane na lekcje do równorzędnej klasy.

Hania...(tu następuje wielki wdech, a po nim jeszcze większy wydech) ... jakby to ująć .. Hania w zachowaniu przedszkolnym drabinką z każdym dniem schodzi w dół.
Początek był wyśmienity, pa pa buziak, przyjdź szybko!
Kolejny dzień, ona nie będzie leżakować, ona nie chce spać i pani zapomniała dać jej podwieczorku,
później już jest tylko gorzej, nie będzie się rano ubierać, nie jedzie do przedszkola, nie będzie się bawić, ...i jakby ją o cokolwiek zapytać wszystko jest na wielkie Nie.
Dziś została brutalnie wyrwana z moich objęć. Płacze sporo dzieci - jednak płacz własnego dziecka jakoś tak napawa większym lękiem.

Błędy wychowawcze popełniamy, choć nie jesteśmy jacyś nadopiekuńczy, nie wiem co będzie dalej. Jutro sobota więc będę miała ją całą dla dziewczynek, może w ten weekend zdąży się mną nacieszyć, ale wątpię czy w poniedziałek nie będę mieć powtórki płaczu i lamentów.

Pa.
PS. Pojawił się pierwszy katar i kaszel, tak na dokładkę wszystkiego.

sobota, 31 sierpnia 2013

Czy ktoś wie? Czy ktoś zna?

Poszukuję firmy ze stroną internetową (najlepiej sprawdzonej ) z prasowankami na koszulki najlepiej wzory dziecięce.
Ma ktoś jakieś doświadczenia sugestie proszę pisać, linkować.
Czas nagli.

czwartek, 29 sierpnia 2013

Pali się...

...grunt pod nogami.
Zapomnieliśmy o zamówieniu książek do pierwszej klasy, czas oczekiwania waha się pomiędzy 3 a 5 dni roboczych plus wysyłka do domu...fajnie. Dobrze, że jest coś takiego jak internet, chwała tym co to cudo wymyślili, telefonów wykonanych kilka, jedyna księgarna w naszym mieście ma jeszcze jeden komplet, ufff,
-Pan mi go przetrzyma do 18.00 dobrze?
Jedziemy...wszystkie matki mają tak pod górkę? :)
Cmok*

środa, 28 sierpnia 2013

Czekamy września.

Idzie nowe dla nas Wszystkich
Luby dostanie kolejnego pracownika na stałe w postaci mojej osoby, nie wiem komu wyjdzie to na dobre lub na lepsze...czas pokaże.
Starsza idzie do szkoły jako 6 latek...na blogu będzie więcej o trudach i słoneczkach wcześniejszej edukacji.
Młodsza pomaszeruje do maluszków w nowym przedszkolu - będzie miała znaczek ze Ślimaczkiem, super panią Kasię i 24 nowych koleżanek i kolegów - da się to chyba wszystko ogarnąć - 2 września wstaję o piątej rano, może się uda:)
Pa*

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Ciągnie na stare śmiecie...

Jestem,
nie pytajcie gdzie byłam, co robiłam,
powroty bywają trudne,
... come back to life...

piątek, 19 kwietnia 2013

Wykluczeni.

Hankę i w tym roku nie przyjęli do przedszkola (mogę się odwoływać i składać ponowną deklarację za dwa tygodnie) ... rozważamy ... każde posunięcie będzie dla kogoś złe ... ktoś kiedyś (bardzo dawno temu) napisał mi, że przegram swoje życie ... kurka debilnie się czuję.

sobota, 13 kwietnia 2013

Liwingrum....

Albo jestem, albo mnie nie ma...choć po ilości komentarzy daje się odczuć, że też mało was obchodzi moje życie...przepraszam za te ironiczne bajdurzenie, taki dzień, taki humor.

Zaczęło się od porannego (wznowienia akcji serca naszego laptopa) kurczę myślałam, że już nie odpali a moje "smoki" mnie dogonią*, ale udało się, teraz boję się go wyłączyć aby nie było powtórki z rozrywki.
Później wydałam sporo na zatowarowanie lodówki (choć muszę ją jeszcze postawić na nogi - mamy stary typ - wymaga rozmrażania) ...

Ale tak naprawdę zawitałam tu aby zapytać jak wyglądają wasze Living room(y) ...Paula jest na etapie nazewnictwa pokoju, łazienki, kuchni + sprzętów ...myli jej się strasznie, ale widać postępy, Fiołki kiedyś pisały o fajnej metodzie nauczania angielskiego, u nas często bywa tak, że mówię do Pauli np:
-załóż te sox,
-tu masz spoon,
-dziś jest sunny itd...

Dziś usłyszałam, że my nie możemy siedzieć w Living roomie bo tam jest przejrzyście i jest wiele biżuterii ... Zdębiałam, biżuteria, a skąd dziecko wzięłaś takie przypuszczenia (sobie myślę) ... z biżu...jestem na bakier, mam jeden złoty pierścionek z KRUKA dostałam go dawno, dawno temu,
Czy post czyta jakiś kreator wnętrz :P
Podejmę współpracę....

*o tym może innym razem.

PS. Sab całuski dziękuję za wieści trzymam kciuki za "waszą" przyszłość.

wtorek, 2 kwietnia 2013

Poświątecznie.

Też wam te święta minęły tak szybko?
Miałam plany odwiedzenia rodziny i znajomych (śnieg uniemożliwił nam wyjazd z posesji) ... ach ten śnieg, ciągle miesza nam w życiu ... czekamy z utęsknieniem wiosny, zaklinamy pogodę i tworzymy projekt pod kapelusz dla Pani Wiosny ... jak go już założy to na pewno zostanie z nami na długo ... finał 5 kwietnia (na konkurs w przedszkolu) proszę trzymać kciuki.

A u nas aby nie było za kolorowo (przedświąteczna choroba dziewczyn, zasnęła na święta, by dziś się obudzić) kichają, leci z nosa ... i ten suchy kaszel ... tuptam jutro do apteki.

Po za tym kołowrotek, jak zawsze.
Niestety łazienka nie skończona, a tak liczyłam że może....ach.
Pozdrawiam zaglądaczy.

PS
Sab jak tu bywasz, mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku (myślę i ściskam wirtualnie).


środa, 13 marca 2013

Produkcja pełną parą....

Wszystko ruszyło.
Dziś przedstawiam pierwszą partię.
U nas zadomowił się znakomicie.
Używany do ściągania książek z wysokiej szafki, podczas karmienia zwierza, mycia zębów
oraz przy wychodzeniu z domu, łatwo sobie na nim przycupnąć i posiedzieć.


Ryczka*(niski taboret, stołeczek) u nas doskonale spisuje się w użytkowaniu (nie tylko przez dzieciaki) ...Chcecie taki?

wtorek, 5 marca 2013

Hanka na tapecie.

Dziś po raz kolejny spędzimy trochę czasu w pracy... Staramy się wyjść z tego kryzysu który nas dopadł. Tworzymy kilka zgrabnych produktów, może i TU :* na blogu znajdę kilkoro odbiorców.

poniedziałek, 4 marca 2013

Wyluzowanie...

Czy doczekamy kiedyś takich czasów, "wyluzowania" naszych Vipów.
Bardzo, ale to bardzo podoba mi się styl M. Obamy ... kiedyś imponowała mi J. Kwaśniewska puki nie przygarnął jej TVN Style ... a teraz czy jest ktoś kto dorówna Tej!
Mój nr jeden YouTube.

Mufa i pająki :)

Zabrakło nam jednego małego elementu zwanego "mufą" a miałabym już wczoraj pociągniętą całą instalację wodną... no niestety za błędy trzeba płacić, ale wspólna praca idzie nam o niebo lepiej. Już planujemy rozmieszczenie kafli na ścianach, zatem jest nieźle. Obyśmy do świąt z całym tym "brudem" wyszli na prostą, bo mam już serdecznie dosyć tego pyłu (dosłownie wszędzie) nawet w gatkach.
Rurki PP prezentują się tak, puki co bez otulinki.
... a "pająki" tak je Hania nazwała mamy w łazience jeszcze trzy:)

sobota, 2 marca 2013

O łazience... Part I.

O swojej łazience mogłabym napisać zgrabny limeryk (gdybym potrafiła) ale, że groteskowy absurd w jej wykańczaniu ciągnącej się śmiało rzecz ujmując latami to już wszyscy wiedzą. Chyba gdyby nie splot pewnych wydarzeń nadal wyglądałaby tak:



Bell wiem, że Twój termin się zbliża a ja obiecałam spotkanie, ale mimo,
że poganiam tego mojego Osiołka (kijek z marchewką zamontowałam) to idzie nam ta robota "jak po grudzie" ...

Aktualnie wygląda to tak:

 Płytki które wczoraj "wtargały się" na moje piętro w/g producenta na ścianach powinny wyglądać "prawie" o tak... ale powszechnie wiadomo, że "prawie" robi wielką różnicę.


Idzie wiosna, będzie dobrze :)

piątek, 1 marca 2013

Marzy mi się...

Marzy mi się sesja zdjęciowa (ach choć jedno) zdjęcie takie rodzinne pokoleniowe wszystkich kobiet naszego rodu, sporo nas bo jest babcia, dwie córki, trzy wnuczki i dwie prawnuczki, na jednym foto to pewnie tłum, ale nadal marzę.
Pojawiła się taka mała szansa spełnienia, ale puki co cicho sza, bo troszkę to kosztuje mimo,
że nie będzie w profesjonalnym studio.
A dziś ja i starsza córka. 
Nawet wdzianko podobne :P


poniedziałek, 25 lutego 2013

środa, 6 lutego 2013

Dwie sprawy.

I - właśnie dzwoniła pani z ubezpieczeń o przyznaniu odszkodowania za "wypadek" na naszej Skodzinie. Jutro mogę odebrać pieniążki. Uff...

II - o 14.oo rozprawa.
Już serce wali mi jak oszalałe, a co dopiero będzie podczas ważnej przemowy przed sędziną. Nigdy nie lubiłam wystąpień, głośnego czytania fragmentu podręcznika i odpowiedzi przy tablicy tak mnie to stresowało, że zwykle dostawałam "pały", gdybym na pewne pytania nie musiała odpowiadać ustnie z pewnością miałabym lepsze stopnie w 3kl. liceum...ach.

Przesyłajcie dobre fluidy aby wyszło wszystko gładko i po mojej myśli.
Buziaki.

wtorek, 5 lutego 2013

A oto ON !

...Drugi mężczyzna w moim życiu, 
przyjaciel (mam nadzieję że na długie lata) moich córek i Nasz. 
Zakochani jesteśmy od pierwszego wejrzenia. 
3 mies. Prosiak zwany Łatkiem.


piątek, 1 lutego 2013

3 latka.

Wszystkiego najlepszego moja mała panienko. Oby uśmiech nigdy nie schodził z twej pięknej buźki.


Bal wielki Bal.

A oto i ona Merida Waleczna. Miłej zabawy Słonko:-)



czwartek, 31 stycznia 2013

Ostatni dzień.

Już jutro stukną jej 3 latka. Za szybko czas biegnie. Dziś po raz ostatni jako 2 latka spędzamy ten dzień bardzo odmiennie od pozostałych. Począwszy od zaprowadzenia P. do przedszkola, zwykle robię to sama, dziś Luby musiał być na sprawdzeniu postępów prac na zleceniu, wyjechał bardzo wcześnie...
Na śniadanie były ciastka czekoladowe - tylko to zmusiło H. do ubierania się i przekonania o słuszności wspólnego wyjścia na dwór o tak wczesnej porze. Później (po powrocie) wielkie generalne sprzątanie, na sobotę umówiła się chrzestna  H. a że tak rzadko bywa, nie chciałam jej odmawiać.
Na obiad będzie jajko ulubiona "potrawa" H. dziś muszę ją solidnie "napaść" popołudnie i wieczór spędzi z tatą a po "tatach" można się wszystkiego spodziewać. Będzie wyjątkowo, ja zmykam do b.rachunkowego oraz na konferencję  "Mądra, bogata kobieta" w biznesie. Zobaczymy jak wszyscy damy sobie radę Ja tam On tu, po raz pierwszy odbierając starszą z przedszkola tuż po Judo.
...i na koniec. Peruka przed/po.



środa, 30 stycznia 2013

Umknęło mi.

Taki mały drobny szczegół związany z balem karnawałowym.
1.Sukienka JEST
2.Włosy SĄ
3.Łuk (pikuś) będzie dziś.
4. - Mamo a jeszcze nie mam konia (muszę mieć konia) ...


Jest szansa wypożyczyć gdzieś ogiera?! :-)


wtorek, 29 stycznia 2013

Dziwne....

....ale mimo tej stagnacji (recesji) sporo się u nas dzieje.
Udało się załatwić mały remont mieszkania, odświeżanie (szlifowanie, malowanie duży i mały pokój oraz łazienkę) pan chyba jest zadowolony ze współpracy, bo dołożył kafelkowanie przedpokoju i jakieś drobne dodatki typu listwy i karnisze... w tzw. międzyczasie doszło wieszanie szyldu w zaprzyjaźnionym sklepie oraz (w przyszłości) organizacja(modernizacja) lokalu ... a zimy już mniej niż więcej, więc po cichu liczymy na kolejne zlecenia.

... domowo też troszkę działamy.
Wczoraj odbyły  się pierwsze z trzech testów skórnych. Dzielność mojego dziecka napawa mnie dumą...
mimo, że nic nie widać (fotka telefonem) to o to chodzi, pani stwierdziła, że na 14 punktów nic nie wyszło...uff.
Nastał czas strojnictwa...
Mamo ubierz mi tą suknisię,
Nie lubię tych skarpet, one mają kolor chłopakowy,
Chcę tą czapkę z pomponem
itd.

Czasem wygląda komicznie, ale ważne, że czysto i wygodnie....

Puki co dużo chodzimy na świeże powietrze, pijamy syrop z cebuli, szykujemy nowe lokum dla nowego domownika i czekamy na informację czy sąsiadce uda się załatwić czerwone włosy, jeśli nie, to Merida przemieni się we Wróżkę. 


sobota, 26 stycznia 2013

Już niedługo, już za momencik...


Już niedługo, już za momencik... Hanka będzie obchodziła swoje 3 urodziny. Rok temu mieliśmy w tym czasie epidemię chorób, która przelazła przez wszystkich domowników, rozłożyło babcię, która zamiast opiekować się wnuczką (okres ferii) przyjechała do nas i przez pięć dni leżała w łóżku, później był Luby z jakimś wirusem, gorączką i wymiotami, w między czasie dziewczyny także odchorowały swoje...z tego powodu nikt nie myślał o świętowaniu... Ten rok zaczął się nieciekawie, ale przecież nie o to chodzi by taki dzień przeszedł bez echa, wprawdzie nie zapraszamy nikogo, ale skromnie nie znaczy mniej hucznie... już mam w głowie niespodziankę dla małej (dużej) panienki.
Puki co zbieram się do napisania o tym diabełku ukrytym pod płaszczykiem słodkiego niewiniątka.


środa, 23 stycznia 2013

Dziś.


Ja rozumiem, że można mieć hopla na punkcie "granny square" ale bez przesady, czy są granice, zobaczymy jak mnie wciągnie. A puki co, po całym dniu ćwiczeń "wypłodziłam" no jeden kwadrat :-)


Wczoraj.

No tak, zdarza się najlepszym, przytrafiło się i nam. Było bum i okazało się, że  mamy "wypadek samochodowy" skasowany tylni błotnik, lewe tylne drzwi i zderzak. Wszystko pięknie ładnie tylko, że prawda jest taka, że nasz samochód stał sobie ładnie zaparkowany na chodniku, a Pan jakoś tak "niefortunnie" manewrował, że nam tył auta skasował.
Ten pech nam siedzi na karku i nieźle się z nami "wozi".

PS. Wiem, Merida na allegro to nieporozumienie cenowe, w życiu nie dałabym tyle kasy na chwilę przyjemności, a w second hand (jednym jedynym jaki znam) już byłam, byłam też w realu, w sklepach z zabawkami, może któraś z was odwiedza jakieś znane sieciówki i  tam widziała coś karnawałowego. Niestety nie mam czasu na jeżdżenie w ciemno z młodszym dzieciakiem, i szukanie igły w stogu siana.

wtorek, 22 stycznia 2013

Gaduła.

-kocham!
-a kogo kochasz Haniu?
-tatusia i mamusię, a nie człowieki* i pany, to ich nie lubię.

A ja, ja lubię tą jej składnię....gada, ciągle gada, gdy Paula w przedszkolu buzia jej się nie zamyka, chodzi, nuci, czyta bajki, nie mam z nią problemu, nawet stół kuchenny dostał nowe image, skróciłam mu zbyt długie giry i przemalowałam blat. Człowiek jak ma za dużo wolnego czasu to szaleje ... i (ale cicho sza proszę trzymać kciuki) zaprzyjaźniam się z szydełkiem.

*to chyba efekt uwielbienia do Króla Juliana  :-)
PS. Mamy już suknię dla Meridy, brakuje włosów, gdzie kupić czerwoną perukę?

piątek, 18 stycznia 2013

Zwierzątko...i przygotowania do dnia Dziadków.

W swoim jakże długim życiu miałam kilka zwierząt, pamiętam, że to nie stawiło problemu dla rodziców, chciałam psa - miałam psa. Fakt sklepy zoo...nie posiadały w swoim asortymencie fretek, koszatniczek, szynszyli, jeżów pigmejskich (na allegro widziałam nawet wiewiórkę i pieska preriowego) ... bardzo chciałabym by Paula przestała bać się psów, Luby jednak twierdzi, że pies w naszym domu to zbyt wielki obowiązek, co innego w domku z ogrodem, mieszkanie w bloku bardzo nas ogranicza w niektórych kwestiach.
Do wczoraj byliśmy w posiadaniu chomika, żył z nami ponad 2 lata, ostatnio było z nim coś nie tak. Wczoraj zaczął utykać a po kilku godzinach zdechł. Paula bardzo to przeżyła (nawet płakała) -Tak mi go żal mamo.... niesamowite jak wiele świadomych emocji potrafi wyrażać tak małe dziecko. Już myślimy o kolejnym pupilu, takim do wielkiego kochania, bo To posiadamy w nadmiarze.

A i jeszcze jedno.
Paula w przedszkolu ma zastępstwo. Dziś pani która ją prowadzi zapytała czy skoro mała nie uczęszcza na lekcje religii, to czy może uczestniczyć w przedstawieniu dla Babci
i Dziadka i mówić wierszyk. ja na to jaki to ma związek, a ona, że niektórzy rodzice nie życzą sobie uczestnictwa w takich imprezach. Zdziwiła mnie to, bo co ma piernik do wiatraka. Oczywiście wyraziłam zgodę, pani obiecała długi wiersz, bo Paula szybko przyswaja.
Serce rośnie.

czwartek, 17 stycznia 2013

Czytanie.


Muszę ten dzień odnotować. Hania nareszcie przejawia zainteresowanie książką, będą z niej ludzie. Do tej pory wertowała strony, byle szybciej, byle dalej, nie skupiając się na treści, to co interesowało i zarazem pochłaniało Paulę bez reszty, Hance przeszkadzało lub nudziło. One są zupełnie do siebie niepodobne, a przecież wychowywane w ten sam sposób.
Zaliczyłyśmy bibliotekę (średnio bywamy tam co 3 tyg.) niestety Lato Muminków nie zrobiło na mnie już takiego wrażenia jak Kometa, takt nie dotarłam do końca, obiecałam Paulinie, że jeszcze raz ją wypożyczymy. Paula ma zestaw bajek o Muminkach i teraz książki z ich udziałem już jej tak nie fascynują. Myślimy nad czymś w rodzaju bohatera (koniecznie musi być to dziewczynka) bardzo odważna najlepiej hasająca po lasach np. z łukiem, miewająca sto pomysłów na minutę,... Macie jakieś pozycje książkowe spełniające owe wymagania.
 Czy książki (lektury szkolne) to dobry wybór dla przedszkolaka, jak chciałam wypożyczyć Dzieci z B.... pani na mnie popatrzała wymownym wzrokiem. Wracając do bohaterki. Wielkimi krokami zbliża się Bal karnawałowy Paula zapragnęła wcielić się w Meride Waleczną TU oryginał. Gdzie (w jakim) markecie można kupić rudą perukę. Pleace.  
Dziękuję za komentarze. Jednak zaglądacie.

środa, 16 stycznia 2013

Promyk światła.

 Paula wczoraj przed snem.
-A jutro nie zapomnij mi włączyć tej gry na kompie. 
Muszę zrobić nowe dania w restauracji.

Pamiętam jak byłam takim szkrabem jak ona i spędzałam weekendy u dziadków, pamiętam dźwięk otwieranego barku i dziadka który wyciągając drewniane pudełko wołał:
-To co zagramy partyjkę? 
Często się wkurzałam, bo ciężko było ograć dziadka, w późniejszych latach zawsze miałam żal, że podkłada się kuzynowi i daje mu wygrać, a ja muszę myśleć sama i zdobywać punkty, bardzo bałam się tych jego "damek".
Gdzieś ok drugiej klasy była modna gra "ruskie jajka", miałam taką w metalowym srebrnym z oryginalnym Wilkiem [nu pəɡɐ'dʲi] ... jak te jajka zapierniczały. W podstawówce pierwszy raz grałam na Comodore64 i taką śmieszną grę w stateczki, to były czasy - ten joystick z czerwoną rączką ...
A teraz widzę jak moje dziecko operuje myszką i wyjść z podziwu nie mogę jak jej to łatwo przychodzi. Czas biegnie zdecydowanie za szybko.

A promyk światła, ano zawitał dziś. Pan wstępnie umówił się na remont mieszkania. Jutro oględziny, zależy mu na czasie. Jakoś tak lżej na samą myśl o tej niedalekiej przyszłości.


wtorek, 15 stycznia 2013

Zaciskanie pasa.

Dziś bardzo długo i bardzo osobiście.
Tak źle jeszcze nie było i to na wielu frontach. Myślałam, że to chwilowa zła passa, ale od nowego roku zamiast optymistyczniej robi się tragiczniej, a końca "zimy" nie widać.
Można było by pokusić się o stwierdzenie, że każdy jest kowalem własnego losu, ale nie macie pojęcia (a może macie) jak to głupio iść do sklepu z odliczoną gotówką i dopytywać kasjerkę w trakcie zakupów: to ile już tam nabiło na kasę?
W płaceniu rachunków mamy już ustalony grafik, najpierw niezbędne, te tzw. "na już" lub zaległe na "wczoraj" później te które zawsze są odraczane, przychodzi pismem poleconym informacja o braku wpłaty i mamy jeszcze jakieś 14 dni aby uskubać na płatność, choć już raz przegieliśmy pałę i na sklepie nie mieliśmy przez 24h prądu, klientom wmawialiśmy, że to jakaś usterka z ich strony i mają ją naprawić. Najgorzej jest z płatnością za mieszkanie.Kamienica prywatna, czasem siedzę po cichu udając, że mnie nie ma w domu, aby właściciel nie pókał do drzwi, jak dzwoni tel. zawsze zastanawiam się jaką mam mieć wymówkę na spóźnienie z wpłątą za czynsz.
Zakupy to istna loteria, najgorzej gdy robię je z dziećmi, bo zawsze coś wydębią, staram się nie robić zakupów w mojej dzielnicy, mimo iż "biedna" to ceny jak w centrum, raz w tygodniu Luby zabiera listę i jedzie do B. kupujemy tylko to co niezbędne a i tak zawsze za dużo na końcowym rachunku.
Ostatnio usłyszałam od znajomej, że podłapała dodatkową pracę na 2 tyg. jako sprzątaczka w szkole, wtedy coś mnie zakóło, przecież żadna praca nie chańbi, dlaczego mamy być tylko księgowymi, prezesami korporacji, maklerami, itd. Owa znajoma dostanie w przeliczeniu na godz.45zł. fakt nie będzie pracowała dzień w dzień 8h, ale lepsze to, niż ciągłe zawodzenie: nie niekupię ci bo nie mam pieniędzy. Do dziś zapamiętam minę Lubego gdy wydawaliśmy pewną sumę na pewien prezent, no bo przecież nie wypada kupić "szajsu" za trzy dychy, a coś lepszego to już rząd 70 zł. Czasem wydaje mi się, że mam taką pętlę na szyi, która raz po raz się zaciska. 
Źle sypiam, ale to podobno normalne przy stresie, tak bardzo chciałabym się nie martwić o jutro, móc skożystać z zaproszenia otrzymanego od bliskiej mi osoby jednak to marzenie ściętej głowy, sam lot jednej osoby kosztuje ponad 1.000zł a przecież mam dwójkę dzieci i z pustym portwelem nie mam o czym marzyć. Pewnie nigdy nie polecę na wyspy. Czasem bywa miło wtedy kupujemy los, ale to taki podatek od marzeń tylko, około godz.22.00 wszystko wraca do normy. Samochód odmawia posłuszeństwa, dziś o mały włos Luby nie zrealizowałby zamówienia za które zapłacono z góry, o salonowym samochodzie mogę tylko powzdychać, choć prywatnie nie kupiłabym nowiusieńkiego auta, podobno nigdy nie ma tak, że nowe auto będzie w lepszym stanie technicznym niż np, 2 latek, a ceny takich aut są kosmiczne.
Na domiar złego otrzymujemy same złe informacje o zdrowiu naszych bliskich. Przed świętami "rozłożyło" moją mamę, dobrze że ma lekarza specjalistę który dał jej odpowiednie lekarstwa, teraz jeszcze terapia, ale na to się czeka - jednak już po głosie w słuchawce słyszę, że leki odgrywają dużą rolę... a wczoraj zadzwonił "teść" z prośbą o podratowanie jego budżetu, też choruje i choć to tylko grypa, jednak w jego wieku, powikłania mogą być groźne, ja wierzę, że też mu samemu ciężko, podobno nie ma nawet za co kupić węgla, a My, co my biedne żuczki mamy począć.
Serce mi się kraje, bo zbliżają się urodziny córki, a ja nikogo nie zapraszam bo nie mam za co ich zorganizować, już nie myślę o niczym "wystawnym",jednak tort i kawa to chyba zbyt skromny duet.

Blog jest otwarty dla wszystkich,więc to duże wyzwanie z mojej strony otworzyć się "na ludzi", choć dzięki temu coś pozostanie, może kiedyś nastaną takie czasy gdy wspominając to wszystko uśmiech zagości na buzi. Tak, może kiedyś...

wtorek, 8 stycznia 2013

Zdrowia ..... w nowym roku.

....tak tego sobie życzyliśmy w Wigilię 2012.
Mój blog powinien chyba nosić nazwę "od choroby do choroby", Paula po 2 miesiącach od ostatniego pobytu w szpitalu, około świąt złapała jakieś zakażenie (wg lekarki uczulenie) jej oczka opuchnięte, zaczerwienione i na koniec ropiejące, przyczyna nierozpoznana, jakieś maści, mycie w przegotowanej wodzie,lekko osłabiły opuchnięcie, na 2 dni poszła do przedszkola, tak przy okazji przyplątał się liszaj na policzku, skóra zrobiła się szorstka i sucha, wszystko ją swędziało, było w miarę OK, o ile wygląd taki można zaliczyć do dobrych. Coś uśpiło moją czujność mała zaczęła słabiej jeść no i w ostatni weekend załapała temp. która nie schodziła mimo podawania leków, całe dwie doby dziecko leżało plackiem, lekarz określił stan jako pozytywny, ma anginę, zawalone migdały znów leki na gardło +antybiotyk.
....głupio to zabrzmi ale nic do szczęścia mi nie potrzeba jak tylko zdrowia dla moich córek.