piątek, 18 stycznia 2013

Zwierzątko...i przygotowania do dnia Dziadków.

W swoim jakże długim życiu miałam kilka zwierząt, pamiętam, że to nie stawiło problemu dla rodziców, chciałam psa - miałam psa. Fakt sklepy zoo...nie posiadały w swoim asortymencie fretek, koszatniczek, szynszyli, jeżów pigmejskich (na allegro widziałam nawet wiewiórkę i pieska preriowego) ... bardzo chciałabym by Paula przestała bać się psów, Luby jednak twierdzi, że pies w naszym domu to zbyt wielki obowiązek, co innego w domku z ogrodem, mieszkanie w bloku bardzo nas ogranicza w niektórych kwestiach.
Do wczoraj byliśmy w posiadaniu chomika, żył z nami ponad 2 lata, ostatnio było z nim coś nie tak. Wczoraj zaczął utykać a po kilku godzinach zdechł. Paula bardzo to przeżyła (nawet płakała) -Tak mi go żal mamo.... niesamowite jak wiele świadomych emocji potrafi wyrażać tak małe dziecko. Już myślimy o kolejnym pupilu, takim do wielkiego kochania, bo To posiadamy w nadmiarze.

A i jeszcze jedno.
Paula w przedszkolu ma zastępstwo. Dziś pani która ją prowadzi zapytała czy skoro mała nie uczęszcza na lekcje religii, to czy może uczestniczyć w przedstawieniu dla Babci
i Dziadka i mówić wierszyk. ja na to jaki to ma związek, a ona, że niektórzy rodzice nie życzą sobie uczestnictwa w takich imprezach. Zdziwiła mnie to, bo co ma piernik do wiatraka. Oczywiście wyraziłam zgodę, pani obiecała długi wiersz, bo Paula szybko przyswaja.
Serce rośnie.

2 komentarze:

jo@śka pisze...

Zdecydowanie pies to duży obowiązek. Nawet w domu z ogrodem. Oczywiście fajnie dla dzieci kiedy jest pies i właściwie tylko ze względu na nie zgodziłam się na psa ale sama też mam z tego korzyści. Przede wszystkim już nie boję się psów a u nas na wiosce to dość ważne jeśli idzie się piechotą do sklepu czy po prostu na spacer. Z tym wierszykiem i religią nie kumam. Mój syn też nie chodzi na religię ale jakoś nigdy ani w przedszkolu ani w szkole panie nie zadawały pytań o występy... Może chciała dobrze i trochę nie wyszło... I jeszcze co do spraw finansowych, to mam nadzieję, że bedzie u Was lepiej. Wiesz, teraz o klienta trzeba bardzo zabiegać. Znam to z doświadczenia. Wesoło w handlu, usługach nie jest... Pozdro z zaśnieżonych gór :)

Goja pisze...

Dzięki Joaś, tak zwyczajnie po babsku.
Tak niestety klient (sama nim bywam) ma wygórowane wymagania ale chciałby aby cena była niższa niż zapłacił Kowalski, a tak się nie da. Ktoś traci, ktoś zyskuje, widzę światełko w tunelu, ale często bywa tak, że jak już się wali to z każdej strony. Głodem nie przymieramy, puki co:)
A co do pani (kobieta jest na zastępstwie, to też nie wszystko ogarnia) trudno być postawionym do wykonania zadania w tydzień, (25mają występy) nie znać dzieciaków, nie wiedzieć kogo na co stać. Ich pani złamała nogę i nie może poprowadzić grupy. Miło mi jednakże, że dziecko me będzie recytowało, ja raczej należałam do dzieci wstydliwych i w akademiach rzadko brałam udział, tym bardziej cieszę się z tego, że mała nie "erbłą" po mnie tego buraczanego wstydu.