Wczoraj miałyśmy maraton po za domem, do południa zakupy i mały spacer, później myk na obiad, który upichciłam z samego rana, a po obiedzie na plac zabaw.
Hania uwielbia piasek. Sadzam szkraba do korytka i mam go z głowy na ho ho. Paula w tym czasie bryka po wszystkich możliwych kątach. Wcześniej myślałam, że będę mieć z nimi większy kłopot, że będę musiała pilnować bardziej Pauliny, gdy w tym czasie Hania będzie skazana na siedzenie w wózku, ale diabeł nie okazał się aż taki straszny.
Bilans wizyty babci.
Na + (umyte okna, powieszone firanki, posprzątany pokój dziewczynek, przynajmniej na godzinę, wyprasowana sterta ubrań, brak dzieci przez 3 godziny-ta błoga cisza w uszach bezcenna)
Na - (siostry opędzlowały moją lodówkę i puszkę z ciastkami, oj pamiętam te małe niejadki, a teraz pannice wnet większe ode mnie, jedna nawet i cięższa he he)
Czekam na kolejną (oby jak najprędzej) taką sobotę.
4 komentarze:
A ja tez tak o wszystki i o niczym...
Wiosna i widze powroty :)Fajnie, bo już w głowę zachodziłam co tam u Was:)
Mój tez jakoś długo się nie skumał, że coś, że gdzieś - mimo iż się z pisaniem nie ukrywałam :) Ach ci faceci !!! Potem sam w tajemnicy (jak by nie normalnie zapytać!) wygrzebał i znalazł i czytał z ukrycia! Ech, ręce opadają :)
Fajnie tak jak sobie odpoczniesz, akumulatorki naładujesz... No i dobrze, każdemu się należy :)
Wiosenne całuski dla Was dziewczyny :)
Tak, naładowało mnie słoneczko, teraz pomysłów w głowie bez liku. Dobrze, że i u Ciebie dobre wieści:)
Dzieciaki słodziaki!
Słodziaki tylko jak grzeczne:-P
Prześlij komentarz