sobota, 28 stycznia 2012

Wczoraj i dziś.

Przez najbliższy (nieokreślony)czas będę Tu bywać sporadycznie, ale postaram się sypać wiadomościami jak z rękawa....
a było to tak.
W poprzednią środę Luby uzbierał sobie w swojej skarbonce odpowiednią kwotę złotówek i wyciągnął mnie do Katowic po swojego smart cieniutkiego Wawe II. Dziewczyny wysłaliśmy na 3 godz. do Cioci,która jak nam się później źle zdawało nafaszerowała nasze pociechy ciastkami z kremem.
Paula przez całą noc wymiotowała, mimo, że bardzo było mi jej szkoda, to troszkę śmiesznie to wyglądało, gdy zmęczona i wykończona leżała na nocniku. Miałam "tylko" 4 zestawy brudnych piżamek, dwa prześcieradła i koc do prania, sama poskładana leżałam na materacu z łóżeczka Haniowego pod łóżkiem Pauli.Kolejny dzień w pracy był koszmarem (ale zdawało mi się to tylko w tamtej chwili, bo później było już tylko gorzej) ... niestrawność Pauli okazała się grypą żołądkową, bo mnie złapało to samo w piątek. Nie będę się zagłębiać w szczegóły, ale lało się ze mnie z dwóch końców, Luby odchorował swoje w poniedziałek, a wujka dziewczynek złapało we wtorek. Jedynie Hanka jako tako nadal się trzyma,choć upierdliwiec z niej okropny. Bunt dwulatka trwa i trwa. Płacz o wszystko jest najlepszym przyjacielem mojej prawie 2 latki.

W piątek zaliczyłam swoje pierwsze występy w Przedszkolu (tzn. Paula zaliczyła, ale stres miałam większy) ... z okazji Dnia babci i dziadka Paula recytowała strofę wierszyka (przez mikrofon:-)) no i najmłodszy dziadek na świecie (Bell ty wiesz o co kaman) dostał krawat który nie mieścił się na szyi.

Nadal pozostaję(MY) w extra, mega, wielkich długach, choć jakoś mi lżej po rozmowie ze znajomą która stwierdziła, że ma tylko 41tys. długu kredytu, gdy rok temu brali 40 i regularnie przez ten rok spłacali ...nie ma jak extra stopy procentowe w naszych bankach.

No i czekam na spotkanie z małym J. To już w lutym, nie wiem jak i gdzie Go i jego mamusię ugoszczę, ale spotkania nie mogę się doczekać. Niestety komputerowe listy to nie to samo.

A w każdy weekend mam taką listę z zadaniami które muszę, chcę lub mam zamiar wykonać, owa lista z każdym weekendem się wydłuża,bo efekt jest taki, że nie wyrabiam. Motorek w czterech literach by się przydał.

Wybaczcie, że nie pozostawiam śladów u Was, ale podczytowuję (tak to się pisze?) jak znajduję chwilkę czasu.

1 komentarz:

Madzik pisze...

Dobrze, że już po choróbsku:)
A jak Wam idzie urządzanie się w nowym domu???