poniedziałek, 16 lipca 2012

Był szpital, były łzy.

Początek lipca nie był dla nas łaskawy....Wydarzyło się to tak dawno temu. Paula wymiotowała, wydawało nam się, że to kolejne zatrucie, niestety wysoka temperatura + odwodnienie i ciągłe zwracanie wszystkiego doprowadziły do wizyt na pogotowiu, później na dyżurze w szpitalu do którego niestety ponownie trafiliśmy następnego dnia rano, no i Paula została na oddziale z diagnozą zapalenia migdałków. Kilka kroplówek i antybiotyk poprawiło stan małej jednak dodatkowe badania usg wykryły zaburzenia w nerkach - mamy zgłosić się do poradni i ponownie wykonać badania. Pani docent jest jednak dobrej myśli i twierdzi, że nasze dziecko urodziło się z taką przypadłością. Pobyt w szpitalu Paula zniosła nad wyraz znakomicie, mimo, że nocki w szpitalu spędzała sama. To jednak naprawdę zaradne i mądre dziecko, z duszą na ramieniu i łzami w oczach, żegnałam ją każdego wieczora, niestety nie mogłam z nią zostawać, bo "mała" ma swoje rytuały i ciężko jej się zasypiało beze mnie (piszę w czasie przeszłym) bo od pewnego momentu każe się odkładać do łóżeczka, pocałować i można spokojnie wyjść, a ona sama zasypia, tylko w nocy wędruje do naszego łóżka. Plusem pobytu w szpitalu jest poprawa apetytu u Pauli je mnóstwo owoców, kocha jagody uwielbia truskawki lubi arbuza (za to dla równowagi Hanka ostatnio mało jada)

18 lipca. kolejna ważna data. Starcie nr 1. Na szczęście mam pełnomocnika, nie godzimy się ze stawianymi nam zarzutami, składamy wyjaśnienia i zapewne usłyszymy wyznaczenie kolejnego terminu, a później będzie już tylko hardcor.

3 komentarze:

Dag pisze...

Najważniejsze, że z Paulą już dobrze :-)
Trzymam kciuki za dobry obrót waszych spraw :-)

jo@śka pisze...

Nas też niestety szpital nie ominął. Mam nadzieję, Że wszystko u Was się wyjaśni i niedługo o tym zapomnicie. Trzymajcie się!

mama_pietruszki pisze...

Oj to działo się. Ale grunt, że szpital to już mgliste wspomnienie :)