czwartek, 21 października 2010

Tak mi źle, tak mi źle, tak mi źle...

Ten dzień, to niestety nie jest mój dzień i nic już chyba tego nie zmieni. Czuję się fatalnie, psychicznie wysiadam i jak tak dalej pójdzie (...) no właśnie.
Sama już nie wiem ile człowiek potrafi znieść, ile przetrwać, co go trzyma przy dalszej walce z ciągłymi przeciwnościami. Ciągle mam wrażenie, że ktoś mi kłody pod nogi rzuca.
Mam dosyć i tak cholernie chciałabym móc się wykrzyczeć, a później wypłakać w poduszkę. Najważniejsza osoba niestety też jest na skraju emocjonalnego wyczerpania, a gradowa burza wisi w powietrzu i boję się, że w pewnym momencie zaczniemy nawzajem obarczać się "w końcu nie naszą" winą.

A do tego dochodzi ten umowny podział obowiązków w naszym domu. Jedno wielkie pole minowe.

7 komentarzy:

Miętusek pisze...

Hej :) przesyłam Ci moc uśmiechu i pozytywnego myślenia. Na pewno będzie lepiej!!!
Ludmiła i mały Mieszko

Iczka pisze...

Ponoć człowiek potrafi bardzo wiele znieść, ale jak to mówią, co za dużo to nie zdrowo. Mimo wszysto i na przekór złemu życzę masę sił i pozytywnej energii na dzisiaj i kolejene dni :)
pozdrawiam cieplutko

Dag pisze...

Co napisać? Jak pocieszyć?

Z moich doświadczeń:
1. czasami wyjazd gdzieś na jeden dzień, albo wyrwanie się gdzieś w jakieś ulubione miejsce na kilka godzin bez dzieci i męża (mąż też matka :-), może się dziećmi zaopiekować gdy Ciebie nie będzie) pozwala nabrać dystansu i złapać oddech
2. zrobienie czegoś dla siebie chociaż małej rzeczy, nie wiem kupienie sobie fajnego ciucha, fryzjer itp.
3.czytałam Twój komentarz na Desperate Housewife o podziale ról - u mnie też nie jest kolorowo, ale czasmai po prostu odpuszczam i sobie i mężowi, wiem że na dłuższą metę bałagan jest denerwujący itp., ale czy to ma ostatecznie jakieś znaczenie, to są tylko rzeczy porozrzucane po domu, to jest tylko dom, najważniejsi są ludzi i to co się z nimi przeżywa, doświadcza. Ja nauczyłam się odpuszczać i jest mi naprawdę teraz lżej. A raz na dwa tygodnie przychodzi Pani, która sprząta całe mieszkanie - my zadowoleni bo mamy posprzątane, a ona zadowolona bo zarobiła pieniądze :-)

4. i uważam, że kluczem do wszystkiego to pozytywne myślenie, a zarazem pokora wobec tego na co wpływu nie mamy.
Czytałam dziś o Smoleniu, którego 20 lat temu syn popełnił samobójstwo, za rok żona, bo nie wytrzymała, on został z dwoma synami:
- pytany o to co się wtedy wydarzyło: "To zostało tajemnicą do dziś"
- pytany o to jakim był ojcem: "Ja niczego w życiu nie żałuję, bo to co ma być, to będzie i pewnych rzeczy się nie przewidzi"
- i tak analizuje całą sytuację: "Żona nie wytrzymała psychicznie, też odeszła. Ona wiedziała, że jestem twardszy od niej i nie potrafiła tego zrozumieć, że ma jeszcze dwójkę dzieci, które trzeba wychować, zamartwiała się nad jednym. Nie wiemy, czym zaskoczy nas życie, mnie zaskoczyło odejście żony. Zostaliśmy skazani tylko na siebie i uwierzyliśmy, że damy radę"
Obecnie prowadzi jakąś funadację, która prowdzi m.in. hipoterapię.

Uważam, że jego słowa świadczą o pokorze wobec życia i rzeczy, na które nie mamy wpływu. A także świadomości swoich błędów, ale nie użalaniu się nad sobą i ciągnięcu dalej tego wózka zwanego życiem. I wiara w siebie, w życie, w swoje dzieci, w lepszą przyszłość itp.

Trzymaj się
Dag

Dag pisze...

I jeszcze jedno: nawet złe rzeczy czegoś nas uczą i teraz nasza w tym rola aby to złe stało się w ostateczności dobrem :-)

Dobra dość mądrzenia się, zmykam do obiadku, bo dzieci spią i trzeba ten czas jakoś wykorzystać :-o

Kasia Fiołek pisze...

Śle uściski i moc dobrej energii, bo mam jej dziś nadmiar. Ale kilka dni temu z powodu między innymi umownych obowiązków w domu tez miałam doła. Chyba najlepszym lekarstwem jest coś olać. U mnie pada zawsze na sprzątanie.

jo@śka pisze...

Hmmm... Mimo wszystko myślę, że dacie radę. Człowiek, a w szczególności kobieta jest w stanie wiele znieść i myślę, że nic, co się dzieje, nie jest ponad nas, choć często wydaje się inaczej. Trzymaj się więc mocno!!! Często myślę o Tobie i Twojej sytuacji, ale w domu nie mam jak napisać komentarza (mogę tylko w tych wyskakujących okienkach), maila dla Ciebie też nie znalazłam, więc znów korzystam z chwilki na komputerze u mamy. Pozdrawiam ciepło.

majacyranek@gmail.com pisze...

Gosiu mam nadzieję,że to chwilowy kryzys i będzie dobrze.
U mnie też ostatnio wszystko źle,z mężem zgoda trwała 2 dni, wszystko mnie wkurza i ciągle czasu brak.
Przesyłam Ci dużo pozytywnej energii, nie poddawaj się, jestem z Tobą.