... to ostatnio najczęstsze zdanie Hanki.
Wiem, o złym wpływie telewizji było już sporo, ale co mam począć jeśli Kubuś jest lekarstwem na całe zło tego świata. Hanek coraz więcej potrafi skupić uwagi na pełnometrażówce, śmieje się w "śmiesznych" momentach. Widzę, że babcia często wysługuje się bajką jedną bądź drugą, nie mogę jej zwrócić uwagi (bo to mama)a z drugiej strony wiem, że będąc cały dzień w domu często i gęsto, sama włączałabym kreskówki dla chwili spokoju dla siebie.
Wyprowadzka-przeprowadzka- w szczerym polu. Obawiam się, że święta nadal na starych śmieciach się odbędą. Szczerze - rzygać mi się chce - gdybym potrafiła kłaść gładzie (pyłu przy tym masakrycznie wiele) już dawno siedziałabym i szlifowała metr po metrze.
A w łazience to extra różowe kafle czy żółciutkie jak kurczaczek (na podłodze) - takie znaleźliśmy w przecenie w markecie i biję się z myślami czy zaoszczędzić kasę w portfelu i patrzeć na pstrokaciznę czy szarpnąć się na drożyznę i płakać nad pustą lodówką.
Dostałam papiery do przedszkola - rekrutacja w toku, a rok temu było o TAK sporo stresów ale się udało, ty razem chcemy by i Hanulek wstąpił w progi przedszkola. Szans są marne, ale podanie składamy.
Uciekam do pracy.
Całusy.
3 komentarze:
My w tym roku mamy niby większe szanse - więcej punktów za dwójkę dzieci :-)) Zobaczymy..
Kreskówki czasem ratują życie ;-)) Ale jak w dawnych czasach matki sobie radziły bez kreskówek, to nie wiem ;-)))
U nas niby także więcej pk. za drugie, ale Hanek będzie miał dopiero2,5 roczku więc punkcików niewiele.
a kreskówki są ok! a kiedyś to dzieci siedziały na podwórku i robiły co chciały - nikt się nie przejmował (ja np. wypiłam w wieku 3 lat wodę od kaczek z opony!) i nic mi nie było. To jak mają zaszkodzić kreskówki:P
Prześlij komentarz