czwartek, 9 września 2010

38.5 st. C.

Pochorowało nam się maleństwo - według lekarza to wirusówka. Leki są straszne, mi ledwo przechodzi to paskudstwo przez gardło, a co dopiero takiemu maleństwu. Nie wiem jaki sens ma produkcja tych badziewnych specyfików dla tych wielkich korporacji - skoro tego do ust włożyć się nie da - pieniądze wyrzucone w błoto.

I tak rzesz kur... znów pech puka do naszych drzwi, nie przepraszam, wprasza nam się z buciorami, nieproszony.
Daremnie się czuję.
Jakoś wygrzebać się nie potrafię z tych wszystkich złych myśli kłębiących się w mej głowie. Pogoda do bani - leje jak z cebra.
Klientów na sklepie brak - opłaty nam się zbliżają siedmiomilowymi krokami, a funduszy brak.
Planowany remont u naszego inwestora troszkę się przeciąga w czasie - pracownik zabrał dupsko w kroki i tyle go widzieliśmy, dodam, że pobrał zaliczkę.
Znowu jesteśmy pod kreską co jest dla mnie (dla nas) kolejnym jakimś złym fatum.

Czy można sobie ot tak żyć po prostu bez problemów piętrzących się na każdym kroku. Nie oczekuję gruszek na wierzbie ale Ja to już boję obudzić kolejnego poranka, z obawy przed następnymi negatywnymi wydarzeniami.

Całusy*

5 komentarzy:

**** Barbara ****** pisze...

tak to jest, z lekarstwami podobno co jest paskudne pomaga. Ale nie wszystko da się przełknąć do ust. Pozdrawiam


http://stokrotka1982.blogspot.com/2010/09/lada-dzien-urlop.html#comments

Unknown pisze...

nie wiem co napisać a bardzo coś bym chciała... Gosiu ty wiesz...

Magia Domu pisze...

Oj Goja, będzie lepiej, musi być.

Strasznie Ci współczuję choroby maluszka, wiem, że mnie to kiedyś czeka i już się boję (mała ma 5 tygodni i na razie wszystko w porządku).

Zapraszam do zabawy -zajrzyj na mój blog.

Uściski serdeczne,
Hopik

Goja pisze...

Dziękuję dziewczyny za obecność i ciepłe słowa.
Zmienia nam się w życiu, ale o tym już niedługo.

Dag pisze...

Życzę Ci przede wszystkim pozytywnego myślenia, ono potrafi czynić cuda :-)