środa, 15 września 2010

No dobra. Rozmowy były...

Były, były i nie żałuję, że tak wiele pań chce się umówić z nami na rozmowę.
Co z tego, że niania ceni się (finansowo) tak nisko (u nas to jeden z główniejszych za lub przeciw).
Co z tego, że ma pokończone kursy pierwszej pomocy i robi studia w kierunku pokrewnym z pracą.
Co zaś, że w pełni jest świadom, że z dwójką dzieci to większy kłopot, ale "zapewnia", że da radę.
Nic to w momencie spotkania "face tu face"... Paula wiedzie prym i rozdaje karty.

Pani nr I
Młoda 20 lat (prawie) ledwie technikum ukończone, pomagała tylko przy rodzinie i u znajomych matki. Mieszka bardzo (bardzo) blisko. Ciemne długie włosy. Ładna, schludnie ubrana.
I z marszu zaprzyjaźniła się ze swoją imienniczką. Wzięła na ręce Hanię, bo szykowałam (akurat) mleko, oczywiście sama od siebie, żadnego namawiania. Przeczytała (troszkę ją chyba trema zjadła-bo dukała) książeczkę Pauli no i zwierzała się z życia rodzinnego.
Kurczę, gdybym ją poznała w innych warunkach, cóż przyjaźń murowana.
Ale czy tak pracodawcy wypada bratać się z podwładnym.
Dziewczyna zrobiła na mnie piorunujące wrażenie (średnio mi się uśmiecha rozmowa z kolejnymi kandydatkami) ... boję się tej swojej intuicji. Bo czy da się złapać takie szczęście ot tak w mig.
Pani nr II
No cóż. Może lepiej o złych rzeczach nie mówić. Starsze osoby mają tą jedną jedyną wadę. To co one wypracowały sobie przez długie lata, jest święte. One tak jak święte krowy, zdania nie zmienią. Myślę, że z moim usposobieniem, wcześniej czy później wyszłyby zgrzyty.

A więc. Jutro pierwsze wspólne przedpołudnie z jedyneczką.
Kilka rozmów jeszcze mnie czeka. Tak by mieć porównanie i zobaczymy.

5 komentarzy:

**** Barbara ****** pisze...

Ja bym się bała zostawić dzieci ogólnie z kimś obcym wolałabym zostawić jak już bym musiała z babcia swoja lub ze strony partnera.
Może za dużo się słyszało i oglądało w Uwadze. Nie żebym odstraszała czy jak . No ale powodzenia w znalezieniu właściwej odpowiedzialnej opiekunki.

Goja pisze...

Gdyby była taka możliwość to zapewne skorzystałabym z instytucji "babcia" wiadomo kto swój i czego można się spodziewać.

Niestety w naszym przypadku to niemożliwe. Jesteśmy z Lubym sami w obcym mieście. Rodzina moja jaki i partnera zbyt daleko.

Będę zapewne uważnie się jej przyglądać.

Dag pisze...

Trzymam kciuki, żeby opiekunka się sparwdziła, a przede wszytskim spodobała dzieciom :-))

Kasia Fiołek pisze...

Trzymam kciuki. U mnie...też jest pani nr 1! :-)

P. pisze...

Mam nadzieję, że pierwszy dzień nie przyniósł rozczarowania. I tak, żeby Cię uspokoić: nie wszystkie "obce" opiekunki są złe. Ja sama dwa razy pracowałam jako opiekunka. Raz miałam właśnie pod opieką dwie dziewczynki, bliźniaczki. Za każdym razem ciężko mi było odchodzić, bo po prostu pokochałam te dzieci.