poniedziałek, 22 marca 2010

Dziwnie mi.

Człowiek bardzo szybko przywiązuje się do obecnego stanu. Wszystko jest dobrze jeśli jest dobrze. Wstajesz z pogodnym nastrojem, za oknem słoneczko nieśmiało przebija się przez zasłony, dobiegają odgłosy ptaków (kurczę to chyba szpaki) o czym one tak pięknie świergoczą?. Jak już otworzysz oczy widzisz po lewej swej stronie starsze dziecię śpiące obok (w nocy przypełzło, bo dręczyły ją koszmary) po drugiej to młodsze przyssane do piersi z błogim uśmieszkiem (ciekawe o czym śni takie maleństwo?) ... a Ja już myślę jak te dni nam upływają, czy aby wszystko wczoraj zrobiłam, czy nie zapomniałam, czy dzień pozytywnie nam minie. Nagle pojawiają się jakieś problemy które sama sobie tłukę do głowy, no i po co mi to. Mój organizm jakby sam się przed sobą broniąc stara się wymazać z siebie wszystkie nerwy, strachy, oraz przyspieszone bicie serca. Nie zawsze się to udaje, bo normalność, ta codzienność z reguły bywa ohydnie złowieszcza. Usypia moją czujność by po chwili zaatakować. Czasami warto zatrzymać w pamięci te najlepsze chwile i wspominać w chwilach zawahania i obawy. Czasem warto docenić to co się ma, a nie marzyć o czymś co raczej niewątpliwie nigdy nie nastąpi.

I znowu pojawił się kaszelek u młodszej a starsza spadła nam rano za łóżko skakała, skakała, aż wyskakała.
Mimo iż mamy oczy na około głowy to i tak nie potrafimy uchronić naszych dzieci od tych złych chochlików.

PS. Dlaczego w tych dziecięcych programach i bajkach prezentujących się w naszej polskiej TVP jest tyle przemocy? Temat na osobną notkę.

Brak komentarzy: