czwartek, 4 marca 2010

Nadal chorobowo.

Niestety paskudne choróbsko nie chce nas opuścić. Paulinka mimo piątego zestawu leków nadal ma kaszel. Lekarka na kolejnych wizytach twierdzi, że dziecko osłuchowo jest czyste, nie ma czerwonego gardła... no cóż ale kaszel dalej jest. Już nie wiem co robić (mogłaby nas przecież wysłać na jakieś dodatkowe badania, testy alergiczne ale po co, przecież matka wyolbrzymia sprawę).

Hania dostała katarku (ponownie chrapie przy niemal każdym oddechu) byliśmy u laryngologa, na całe szczęście jak na razie choróbsko zatrzymało się przy nosku. Uszka, czyste, gardło czyste.... dostała kropelki, musimy oczyszczać nosek solą fizjologiczną oraz Fridą. Jutro kontrola. Oby wszystko było OK.

Niestety system usypiania mi się wali... od dwóch dni usypiamy się na rękach. Bez noszenia mała nie zaśnie. A było tak pięknie. Karmienie, odbicie, odłożenie do łóżeczka, dziecko spało po 2-3 h.
Teraz jest karmienie, odbicie, odłożenie, płacz, noszenie, zaśnięcie na 10 min., płacz, noszenie, znów odłożenie, płacz... i tak średnio usypianie trwa 2 godziny.
Płacze Hania, płaczę ja i płacze Paula, której nie podoba się przeraźliwy krzyk siostry.

A... czy ktoś jeszcze używa tetry, zamiast pampersów?
Luby coś przebąkuje o zamianie, bo niestety Hania w przeciwieństwie do okresu niemowlęcego Paulinki, zużywa dwa razy więcej pieluszek, a budżet przez ostatnie wydatki na lekarstwa mocno nadszarpnięty.

Buziaczki.
PS. Majeczko widzę, że do mnie zaglądasz. Jeśli piszesz nadal bloga podaj mi swój nowy adres.

Brak komentarzy: