wtorek, 17 sierpnia 2010

Ostatnie dni.

Jedna jeszcze śpi - druga nie potrafi sobie zasnąć.
Mam dosłownie trzy sek. aby przejrzeć pocztę, odwiedzić przyjazne blogi, napisać cokolwiek, aby to miejsce nadal tętniło życiem. A życie mknie nam do przodu, ten czas chyba jakiegoś dopalacza wypił (przypomniałam sobie o swojej kawie, znów za zimna, uwielbiam taką gorącą parzącą w język)
...
W ostatni czwartek przerobiliśmy ogórki (część cztery duże słoje kiszonych - takich na szybko do zjedzenia - już jeden słój jakby opróżniony, bo ciągle smakujemy czy aby się ukisiły) i w sumie 11 z octem takich 0,9l. Będą na zimę (mam nadzieję że się uchowają) już mam ochotę na kolejne zaprawy ... taka wspólna praca i dzielenie obowiązków dobrze na mnie wpływa, dzięki temu czuję się potrzebna i choć troszkę dowartościowana.
Mało mamy czasu dla siebie, są zamówienia - jest i odpowiedzialność, niestety wiąże się to z późnymi powrotami gdy dziewczyny szykują się już do spania. Ale bez tej dodatkowej pracy bylibyśmy (co tu dużo gadać) grubo pod kreską. Nie chcę zamartwiać rodziny - bo ilekroć w przeszłości żaliłam się na jakieś sprawy, słyszałam "a nie mówiłam"lub"i co teraz macie zamiar zrobić" no dzięki wielkie za takie pocieszenie. Trudno - wiem, że musimy liczyć sami na siebie, z biegiem lat będzie coraz trudniej. Jest coś co wywołuje tylko łzy w oczach, ale wolę na razie o tym nie myśleć, wiem, że kiedyś to nastąpi ale nie dziś, nie jutro. Chciałabym napisać nigdy - ale tak się nie da.
...
Odezwała się wczoraj kuzynka (znów moja inicjatywa sms-owa) ...chwila rozmowy, a czuję się znakomicie. Ona jest jakby z boku, dzięki temu potrafi być bezstronna, szkoda tylko, że nie możemy mieć więcej czasu dla siebie.
...
A tak na co dzień to można mnie zobaczyć z odkurzaczem 3 razy na dobę - Hanek przemieszcza się w mgnieniu oka z jednego końca pokoju na drugi. Podłoga musi być czysta, bo inaczej wszystko ląduje w buzi.
Jednak w ocenie dziecka - pełzanie nadal jest cool.

PS. Luby znów dziś świętuje (Poznaniak jeden)

8 komentarzy:

kass pisze...

Jak ja znam te chwile... każda z nas musi przez to przejść...i problemy które nigdy się nie kończą, jedne odchodza by zaraz inne nadeszły...proza życia, ot co!
Miło wpadać tu i czytać Twoje wpisy...pozdrawiam cieplutko!!!

Marlena pisze...

słonko a może "to coś" jednak się nie wydarzy, przykro mi że i Ty zmagasz się z problemami, chciałabym mieć jakąś moc i odegnać te wszystkie troski od siebie i od Ciebie, bo i ja chwilami wysiadam, kurczowo trzymam się nadziei która wciąż zawodzi...dużo zdrówka i uśmiechu dla małych ślicznotek, trzymaj się dzielnie i gdybyś chciała pogadać to daj tylko znak (wiem że brakuje ci czasu, dlatego mogę się pod stosować )

Dag pisze...

Mój synek już raczkuje (potrafi już nieżle zasuwać ;-) i znam ten ból. Jednak ja się aż tak bardzo nie przejmuję, że zbiera wszytskie okruszki, dbam tylko o to aby nie było to nic niebezpiecznego. A jak dorwie jakiś okruszek z chleba, bułki to przecież nic takiego. Może wyrodna ze mnie matka, ale coż ;-)

Anonimowy pisze...

Normalnie buzi zamknąć nie mogę... A myślałam, że miałam z głową problemy. Ale do rzeczy - jak się Jędrusiek urodził, to moje mieszkanie było wręcz sterylne. Czas złagodził to szaleństwo. Ale uważam, że przez pierwszy rok, półtora - nie ma czegoś takiego, jak przesada. Gdyby nie kręgosłup, pewnie do dzisiaj bym tak szalała :-)
Trzymaj się, Kochana :* Jeszcze parę(naście) latek i będziesz mogła odpocząć... Buziaczki wielkie :* P.E. Gdybym jakkolwiek mogła Ci pomóc - pisz, dzwoń - 24/7 :*

Goja pisze...

kass - dziękuję i zapraszam nadal. Ja również lubię spoglądać na Twoje poczynania.

M. - chciałabym aby się nie wydarzyło, ale się wydarzy kiedyś, mam nadzieję, że jak najpóźniej (ale dobrze, że są inni którzy pomogą, już pomagają - również i Ty). Całuję

Dag - witaj. Dawno cię nie było:) Ja czasem też odpuszczam, kruszki to nic, ale włosy w buzi małej mnie przerażają. Wiem, że z czasem będzie coraz łatwiej (chyba?)

Eternity - zamykaj usta, bo ci mucha wpadnie:) Napisałam liścik na pocztę ze starego bloga. Odezwij się jak ją dostaniesz, bo prosiłaś o moje namiary.Dziękuję, że jesteś, mimo własnych problemów. Ale kto ich nie ma.

Dag pisze...

U mnie z włosami też był pewien problem, ale wtedy gdy miałam długie, teraz gdy ścięłam problemu praktycznie nie ma :-)) Ścięłam je, żeby coś zmienić, a przy okazji bardzo się wzmocniły :D Kacper na szczęśćie jeszcze nie zrzuca włosów :-))

P.S. Może taka zmiana też przydałaby się i Tobie? Na zdjęciu wydaje mi się że masz dłuższe włosy?

Ivon pisze...

Będzie dobrze. Powtarzaj to sobie jak mantrę. Mi to pomaga.

Ściskam Was mocno !!!
Iwona

Goja pisze...

Ivon - dziękuję za odwiedziny (a mantra. oj pomaga, pomaga).