piątek, 11 lutego 2011

Biblioteka.

Mamy z tym problem, bo oboje jesteśmy zameldowani (figurujemy) w dwóch innych miastach, niestety żadne z nas w mieście docelowym w którym przebywamy "na stałe" ... pewnego dnia wymyśliłam sobie, że moje dziecko (starsze) mogłoby poszerzyć wiedzę z literatury dziecięcej. Biblioteczkę domową mamy sporą, lecz każda z książek przeczytana milion tak już nie cieszy jak za pierwszym razem. No i pojawił się problem, bo zapisać do biblioteki mogą się jedynie jednostki zameldowane na terenie miasta, dobrze, że mamy zaprzyjaźnionego wujka.

Dziś pierwsze wyjście. Ciekawe co sobie Paula wybierze.

6 komentarzy:

Dag pisze...

Fajna sprawa z biblioteką. Napisz co Paulinka wybrała.
Pozdrawiam serdecznie

Goja pisze...

Szperała wszędzie, wybrała kilka (ograniczyłam do trzech) ...a i chciała pożyczyć pluszowego misia, bo też stał na półce z książeczkami.

kacha pisze...

Całe wieki nie byłam w bibliotece, znaczy się około 3 lat. Niech tylko trochę się cieplej zrobi, a też będę musiała zacząć nadrabiać zaległości w czytaniu ;)

Goja pisze...

Kacha. To podobnie jak ja, trzy lata to minimum. Teraz czytam poruszającą bajeczkę o królisiach :)
"Waniliowy Las"

Kasia Fiołek pisze...

Bo jakiś inny system wypożyczania powinien być, nie na meldunek. Sama na studiach miałam mega problem, żeby w Warszawie coś wypożyczyć.

Goja pisze...

Myślę, że to wszystko z obawy o te "bogate" zbiory biblioteczne. Złotówka kary za każdy dzień zwłoki za oddanie książki, troszkę mnie to śmieszy, no ale cóż, trzeba się dostosować.