poniedziałek, 14 lutego 2011

Lubię gdy...

...większość rzeczy układa się po mojej myśli, już nie oczekuję, by każdy plan czy życzenie było zrealizowane w 100%, ale bardzo cieszy mnie gdy choć mała część okaże się sukcesem.
Liczę na pozytywny wynik w candy (a nóż szczęście uśmiechnie się do mnie) uwielbiam tidlowe króliczki - choć pluszowych zabawek dziewczyn pozbyłabym się natychmiast, robi się przy nich tyle bałaganu i ten kurz, brrr. Niestety jest kilka pozycji nie do przeforsowania, m.in. te pluszaki. "nie odbieraj dziewczynkom przyjemności" czy jakoś tak usłyszałam pewnego dnia "nie pamiętasz jak sama byłaś dzieckiem" ... fakt. Przeczytałam gdzieś, że dziecko nie uznaje bałaganu za to samo co dorosły, ono po prostu układa swoje rzeczy, a że dla nas jest to bałagan no cóż to już inna filozofia.
Hanka uwielbia zrzucać książeczki z półek, myślałam o zamontowaniu jakiegoś ogranicznika, później o wiszącym regale, na nic to chyba wszystko (wyrośnie kiedyś) na razie upycham wszystko w niewidoczne i niedostępne miejsca. "Lubię też" jak Hanka intensywnie uczestniczy w rysowaniu, Paula pięknie zajmuje się malunkiem, Hanka podbiera jej kredki z pojemnika i za chwilkę cały pokój dziewcząt w kredkowym dywanie.
I ostatni pomysł, taki cicho sza ale już niebawem (jakieś 10 mies.) a mianowicie... Myślę o łóżku piętrowym dla dziewcząt, będzie troszkę z tym kłopotu, bo dolne łóżko chcę szersze, górne standardowe, no i pochyłą drabinkę. Tak więc Luby będzie sam tworzył, zainwestujemy tylko w dobre sprężynowe materace (koszt jak dla mnie nieziemski, więc zbieranie na nie już niedługo rozpocznę), no i nie mogłabym pominąć pojemników pod łóżkiem takich na kółkach, by w jednym była pościel w drugim miejsce na "szpargały" ... otaczamy się tym z każdej strony, chlewik nam rośnie a miejsca pomału zaczyna brakować. A na domiar złego niestety mam w domu pana któremu wszystko się przydaje, Paula niestety erbnęła (po noszymu odziedziczyła) to po nim.
Ale wracając do mojego lubienia.
Usłyszałam wczoraj przebąkiwania kwiatowe, że znów powinniśmy mieć "kwiecisty" domek, że wypadałoby zrobić parapety (matko uśmiechnęłam się gdzieś tam głęboko w środku) jak to dobrze, że czasem pewne kwestie przemilczę, Luby wpadł na pomysł (tak mu się tylko wydaje) a ja już nie mogę doczekać się tych białych ceramicznych doniczek ... tylko te paskudne stare okna. Jak ja nie lubię starych, zaniedbanych chałup.

Kurczę jakoś dziś o wszystkim - słońce za oknem mamy piękne więc i pomysły w głowie się mnożą. Już nie mogę doczekać się tych marcowych prac na dworze. Ale ciii, bo jeszcze Luby nic nie wie.

4 komentarze:

Dag pisze...

Mój młodszy też kocha rozrzucanie książek tzn. układanie ;-) Pozwalam na to, choć czasem....
U mnie też cały dzień słońce, od razu człowiekowi lepiej :-)
Pozdrawiam zatem słonecznie :-)

Kasia Fiołek pisze...

Ja tam lubię stare chałupy! :-) Na bałagan trzeba dzieciom pozwolić. Jest taki twórczy! :-)

Goja pisze...

Tak, już się boję tych zaścielanych pokoi w każdą nawet najmniejszą zabawkę.

Goja pisze...

A ja zimą nie lubię takich chałup (zawsze niedogrzana) tak chcę już wiosny.